Nadesłane: Historia i korzenie psów molosowatych

Mastiff,Cane Corso,Dogue de Bordeaux,Ca de Bestiar,Perro dogo Mollerkin, Presa wreszcie Allano jak i obecnie modne mieszanki "wszechmolosowate" nazywane Bandogiem, ...to wszystko rasy które na przełomie wieków wydzieliły własne linie i wyodrębniły specyficzne cechy które pozwoliły stworzyć dzisiejszego molosa. Wydawałoby się ,że największą grupę i różnorodność powinna być przypisana rasom owczarkowatym. Miały na to sporo czasu, były powszechne i popularne. Molosy przeciwnie. Od zarania dziejów wspomina się o pojedyńczych egzemplarzach tejże rasy. Gdzieniegdzie informacja o nich pojawiała się w opisach walk tych psów między sobą, na arenach, niemiej nigdy nie były powszechne.

Okazało się jednak ,że zaczynają tak mocno dominować a przede wszystkim na próżno zdawało się szukać u innych ras cech które u molosa były powszechne. Siła, sprawność, szybkość i przede wszystkim anatomia, ich potężne szczęki, umięśnione ciała, wielkie głowy i karki. To cechy które wytwarzały się i wzmacniały na przełomie wieków dając jednak sporą różnorodność ras w obrębie tych samych źródeł i korzeni.

Jak zdecydowana większość ras molosowatych wzięła swój początek jako potrzeba posiadania czy można powiedzieć istnienia psa, silnego psa o określonych cechach użytkowych. Przy polowaniach na dzikiego zwierza na samym początku próbowano używać największe i najpotężniejsze z molosów, mastiffy. Okazało się ,że im większe i potężniejsze tym szybciej ginęły. Stosunkowo szybko nauczono się, że walkę i służbę w polowaniu na dzika, tura czy niedźwiedzia jest w stanie nawiązać jedynie pies bardzo ,sprawny i szybki a dopiero w drugiej kolejności silny. Odchudzono zatem i zminimalizowano mastifopodobne giganty (kiedyś 60-70kg) do psów 40-50kg. Mastify przejęły zupełnie inne zadania. Stały się psami walczącymi z armią wroga a do celów polowań zaczęto użytkować pierwsze psy podobne do dzisiejszych Allano, Bulldogów czy Bulli.

Powyżej na zdjęciu Allano w kontakcie z dzikiem po prawej Allaunt atakuje byka. Dwa zdjęcia poniżej przedstawiają praprzodka: od lewej mastino napoletano lub Cane Corso po prawej Allano Espaniol. Jak widać pradawny neapolitan sporo różni się od dzisiejszego wzorca. Spójrzcie na specyficzną budowę czaszki i kufy najprawdopodobniej zaopatrzonej (sądząc po budowie) w przodozgryz. Kontynuując  ...wszystko ma gdzieś swój początek ,... wszystko ma gdzieś i swój koniec. Spróbujmy ,więc sięgnąć do samych korzeni. Zatem. Wszystkie psy dziko żyjące mają wyciągniętą czaszkę, długą szczękę. 

Z pewnością takie ukształtowanie czaszki jest właściwe dla ich trybu życia i sposobu odżywiania, w przeciwnym razie natura stworzyłaby inną formę.Jednak jest dzisiaj wiele ras psów, wszystkie pochodzące od wilka, które posiadają skróconą, szerszą szczękę, są to tak zwane rasy krótkogłowe (szerokogłowe) do ,których możemy zaliczyć Mastify, Alany i kilka jeszcze podobnych ras molosopochodnych. A do jakich celów im te skrócone zgryzy służyły myślę ,że nie trzeba tłumaczyć.

Poniżej również egzemplarze psów molosowatych z lat przedwojennych. Od lewej Allano. Psem o ,którym warto byłoby tutaj wspomnieć jest pradawny ,często przywoływany allan zwany często allauntem ,bądź obecnie bulldogiem hiszpańskim czyli Allano Espaniol. Ponieważ nie mam innych fotek ,na razie musicie zadowolić się tymi,które są.

Na arenach w Madrycie, jednej z największych na świecie, Alano były hodowane z kilku powodów. Wprawdzie nie widziano ich nigdy na arenie podczas walki byków, ale za kulisami były one prawie nieodzowne. Skoro A.E nie walczyły na arenach to do czego były stosowane ? Pies ten chwytał byka z przodu za mordę, suka zazwyczaj zabierała się do dzieła od tyłu, jeśli trzeba było popędzić byka do przodu. Dla tych samych funkcji psy Alano miały być hodowane przy hodowli bydła w Fincas w prowincji Salamanca, jeszcze po hiszpańskiej wojnie domowej. Ostatnia para Alano miała być wykluczona ze służby 25 lat temu, wraz z wprowadzeniem nowoczesnych zagród z bykami w Las Ventas. Obecnie nie używa się już do tego psów i na farmach hodowlanych w zasadzie ich nie mozna spotkać.

W „rehelas” czy też w „jaurias”, sforach psów dla hiszpańskich Monteria, trzymano ciągle jeszcze psy Alano, zgodnie z tradycją. „Rehala” składa się w większości z szybkich Podencos Ibericos, osiągających wysokość ok. 65 cm, szczecinowatych, białych lub kremowych psów gończych, które używane były w polowaniach na dużą dziką zwierzynę. Istnieją tu krzyżówki Podencos z Mastines, które nie są tak szybkie, ale za to lepsze w walce. Poza tym istnieją nieliczne Alano, które przytrzymują wystawioną zwierzynę. Przewodnik sfory lub dawniej - przewodnik psów Alano zadaje cios zimną bronią, nie jest to łatwa rzecz, gdy trzy tuziny psów uwieszone są przy zdobyczy.„Rehelas” należały dawniej do każdego dużego polowania. W szczególności szlachta utrzymywała sfory, z wszystkimi należącymi do nich rasami psów. Dziś jest to bardzo rzadko spotykane, gdyż utrzymanie psów w takim zakresie jest drogie, jeśli się weźmie pod uwagę, że polowania odbywają się tylko jesienią i w zimie. Dlatego utrzymywanie sfory jest przypisywane prywatnym Rehaleros, którzy ze względu na koszty większą część sfory puszczali wolno po zakończeniu sezonu. Przed rozpoczęciem sezonu łowczego jesienią łapali mogące się przydać psy lub odwiedzali nieliczne hiszpańskie schroniska zwierząt, w celu wybrania sobie nadającego się materiału. Brak dobrych psów do chwytania zdobyczy zauważyli bardzo wyraźnie mieszkańcy Monterii. Już w dawnych czasach używano tych „łapaczy”, ponieważ bez nich byłoby bardzo ciężko. Te psy przewożone są osobno na miejsce i tam włączane do akcji. Zastosowanie znajdują dogi i Presa Canario, czasami także mieszańcy z bokserami, i.t.p. 

Ostatnie egzemplarze Alano miały być stosowane w sforach jeszcze po wojnie w latach 40. i 50. w okolicach Puerto de Miravete w Extremadurze.  Dziś ciągle pojawiają się informacje o występowaniu Alano. Rzekomo w jakiejś zapomnianej dolinie okolic Salamanca, Burgos lub Trujillo miał się zachować szczep Alano z dawnych czasów. W przeszłości pewien weterynarz z Madrytu zainteresował się tą rasą, nawet sam hodował psy, które nazywał Alano. Jednak obecnie wiemy z całą pewnością, że te rzekome Alano były mieszańcami bokserów, psów o wadze ok. 25 kg.  W Carranza, na granicy prowincji Bilbao z Burgos istnieje pewien rodzaj psa, który pomaga przy zapędzaniu bydła, żyjącego tam w górach na pół-dziko.

Te psy z Carranza z pewnością łączą jeszcze z Alano więzy krwi, ale z powodu ich niewielkiej liczebności i braku typizacji, z największą ostrożnością można by je określić jako synów Alano. Bardziej właściwe byłoby tu określenie ich jako produktu nielegalnego „skoku w bok”. Szczepy tych psów istnieją dziwnym trafem w przeciwległym kącie Hiszpanii, w Palma del Condado w prowincji Huelva, gdzie widzieliśmy kilka bardzo dobrych egzemplarzy, które odpowiadały raczej typowi łowczemu niż naganiaczowi bydła i były w bardzo dobrej formie fizycznej.  Casto Diaz , który w swoich sforach eksperymentował z bullterrierami, które jednak uszkodziły mu zbyt dużo innych psów, po pierwszej próbie z psami z Carranza posiada obecnie potomków tych psów z Huelva, z których jest bardzo zadowolony. Poniżej oczywiście Allano Espaniol.

Kolejne miejsce w historii molosa należy się Presa Canario (PC).
Wyruszający do Ameryki konkwistadorzy mieli w swoich karawelach co prawda przystosowane do żeglugi morskiej statki, które jednak były bardzo powolne. Żegluga przez Atlantyk trwała 3 miesiące, groźba wyczerpania zapasów, braku zdatnej do spożycia wody i w następstwie- szkorbutu, stawała się bardzo realna. Z tego powodu żeglowano z Europy nie bezpośrednio do Meksyku lub na Kubę, lecz próbowano najpierw zatrzymać się na wybrzeżu Afryki, zanim dotarło się do celu. Poza tym korzystano z każdej dostępnej wyspy na Atlantyku, w celu uzupełnienia na niej zapasów pożywienia, wody i zebrania sił do dalszej żeglugi. Najbardziej popularną trasą była droga południowa, przez Wyspy Kanaryjskie do Płn. Brazylii i Wenezueli. Kanary były tu ostatnią stacją , zanim powierzano się w opiekę stałym wiatrom pasatowym. Takie pobyty na lądzie nie miały nic wspólnego z dzisiejszym niezdrowym pośpiechem. Nie tylko ludzie schodzili na ląd, ale także i zwierzęta, które prowadzono na pastwiska. Także psy schodziły na ląd. Oczywiście niektóre z nich tam pozostawały na zawsze. W przeciwnym razie nie mielibyśmy w PC psa, który najbardziej przypomina dawnego pierwotnego Alano. Wielkość, waga, usposobienie, zastosowanie zgadzają się bardzo dokładnie. Pocieszający jest fakt, że rasa istnieje w ilości 500 do 600 egzemplarzy, które wyposażone są w stabilną pulę genów. PC znajdują zastosowanie głównie jako psy do pilnowania plantacji bananów, ale także w bardzo popularnych walkach psów, które odbywały się jeszcze do niedawna.

Oprócz tego dochodzi jeszcze funkcja szczególna - psa podróżującego razem z rzeźnikiem, któremu pies pomagał przytrzymywać bydło podczas uboju. Jest zadziwiające, że ten pies utrzymywany był właśnie dla tej jednej z najbardziej swych pierwotnych funkcji. Walki psów na Kanarach mają zapewne związek z zamiłowaniem tubylców (Guanchów) do sztuki wojennej. W wieku XIV-XV Hiszpanie podbili Guanchów. Także i dziś, mimo że wymieszani z Hiszpanami z kontynentu, uważają się ci wyspiarze za zupełnie odmiennych i chcą przede wszystkim całkowitej niezależności od kontynentu - wszędzie można tam znaleźć napisy: „Godos fuera” - Gotowie (Hiszpanie z kontynentu) wynoście się!” Tak więc nic dziwnego, że mieszkańcy Kanarów roszczą sobie prawo do PC jako do własnej rasy i nic nie chcą wiedzieć o Alano i jego wpływach.

Guanchowie kochają sztuki wojenne; największą popularnością cieszy się tu lucha canaria, rodzaj walki w ringu, o czym świadczą wielogodzinne transmisje telewizyjne. Kochają również walki psów, których reguły jednak są inne niż tych amerykańsko-holenderskich. Nie ma tu podziału na klasy wagowe. Guanchowi, zresztą także Włochowi jest zupełnie obojętne, ile waży jego pies czy też pies przeciwnika. Interesuje go wyłącznie, kto wygra, kto jest silniejszy. Na Kanarach nie stawia się zakładów, a właścicielom podczas starcia nie wolno wpływać na psy. W razie bardzo niebezpiecznych chwytów, rozdziela się psy. Jeśli wyraźnie jest widoczne, kto jest silniejszy, wówczas walka zostaje przerwana, tak więc do wypadków śmiertelnych dochodzi bardzo rzadko. Ponieważ zagraniczni turyści już zorientowali się, co za straszne rzeczy wyprawiają tubylcy, walki stały się rzadsze i odbywają się najczęściej dla wąskiego grona zainteresowanych. Rasa PC jest jeszcze przed oficjalną rejestracją przez FCI (już chyba coś się zmieniło 14.03.07). Od paru lat zmieniony jest tryb rejestracji, mianowicie dzisiaj jest konieczne zgłoszenie wniosku do FCI poprzez tymczasową akceptację zrzeszenia w danym kraju. Ostateczna rejestracja odbywa się dopiero po minimum 5 generacjach, tzn. po 10 latach, na podstawie przedłożenia szczegółowych dowodów. Ale jak dotąd nie zdarzyło się, żeby ktoś złożył wniosek o tymczasową rejestrację. Niektóre PC zostały wyeksportowane na kontynent hiszpański, tak więc znajduje się dziś także w Hiszpanii spora ich populacja.

Wymiana hodowlana z Kanarami jest prawie niemożliwa, jak we wszystkich tych krajach, gdyż brakuje tu myślenia prawdziwie globalnego. Brakuje dużych hodowli, nie zwraca się uwagi na charakter i zdrowie psów. Natomiast wydarzyło się coś bardziej istotnego - nowoczesna show-kynologia amerykańsko-angielska odcisnęła swoje piętno na Kanarach. Na wystawach widać fircykowatych handlarzy, którzy przy pomocy idiotycznych smyczy i obroży ustawiają pieski na swoim miejscu, wcierają im w sierść wszelkiej maści lotiony i balsamy. Najnowszy szyk z Anglii jest ważniejszy niż ukształtowanie u psa dobrego charakteru. Dzieje się to tak szybko. Słowo Alano we Włoszech oznaczało pierwotnie w j. włoskim niebezpiecznego psa, podobnego do doga. Działo się to wtedy, gdy nie istniała jeszcze rasa doga niemieckiego. Obecnie rasa ta zwana jest Alano, a dokładniej Alano Tedesco. Oprócz nadrzędnej nazwy Alano, istniały regionalnie także inne określenia, jak Mastino lub Cane Corso, czy Cane Rustico. A poniżej wspomniane Presa Canario.

Cane Corso (CC)

Pochodzenie tej nazwy nie jest do końca wyjaśnione. Sensowne wydaje się pochodzenie od Korsyki, mimo że rasa ta jest tam mniej popularna niż np. w Płd. Włoszech. Proponuje się także wyprowadzenie tej nazwy od słowa „korsarz”, za czym przemawiałby fakt, że psy te można było często spotkać na statkach i kutrach rybackich, których pilnowały i broniły.

CC można spotkać w całych Płd. Włoszech, szczególnie jednak w Puglia, Molise i Campagna. Znajdujemy go także na Sycylii. W Puglia służył CC do pilnowania krów oraz dużych, pojedynczo położonych gospodarstw rolnych. Był CC stosowany z bardzo dobrym skutkiem w walkach psów, które pojawiły się tu wraz z falą Pit bulli. Niektóre z tych psów stały się prawdziwymi mordercami Pit bulli i są bardzo cenione przez mafię czy kamorrę.

Każdy chyba wie, że we Włoszech istnieje bardzo duża przepaść między przemysłową Północą a, raczej rolniczym, Południem. Opóźnione w postępie Południe, Mezzogiorno, posiada tu o wiele więcej wspólnych cech z Hiszpanią niż z włoską Północą. Krajobraz, upały, rolnictwo, głęboka religijność, poglądy na temat śmierci, honoru i krwawej zemsty są zbieżne. W rzeczywistości, po wspólnym z Hiszpanią okresie arabskim, w latach 1442 do 1713, podlegały Neapol, Sycylia i całe Płd. Włochy - prymatowi Hiszpanii. Wymiana kulturalna odbywała się tu raczej z Hiszpanią niż z Północą.

CC podobny jest do swojego praprzodka Alano prawie tak bardzo jak PC. Pod względem formy, wielkości, ciężaru i charakteru są te psy z Mezzogiorno podobne do Alano, tamtejszy materiał jest dla nas z pewnością przydatny. Wprawdzie i tu uprawia się, idiotyczny i szkodliwy dla funkcji i zdrowia rasy, kynologiczny show, prowadząc hodowlę na podobieństwo tylko morfologiczne, ale można spotkać pierwotne zwierzęta także i na Południu. Dużo materiału przeniesione zostało na Północ, gdzie wielkie hodowle po części produkują psy bez żadnej koncepcji i reprezentują je w międzynarodowej kynologii. Uzyskano przy tym zadziwiająco szybko dobre rezultaty, jeśli chodzi o jednolitą morfologię, co jednak nie powinno być jedynym celem hodowli. Jak wiadomo, w Hiszpanii rodzima rasa CC nie jest ceniona, podczas gdy import Pit bulli ze Stanów cieszy się dużym powodzeniem.

Mastino Napoletano (MAN)

MAN jest starorzymiańskim psem wojny, przynajmniej taki był na samym początku ,... szczególnym reliktem antyku, który codziennie zjada 8 kg krwistego, świeżego mięsa. Jest on wariantem Cane Corso, którego występowanie ogranicza się tylko do okolic Neapolu. W opozycji do tego jest złośliwe przekonanie osób ze Stafford, które wskazują u MAN na skłonność do chorób, ospałość, niezdolność do wysiłku, i.t.p. Jednak ci ludzie nie mają racji. MAN jest regionalną odmianą szeroko rozpowszechnionej w Płd. Włoszech rasy i istnieje w swojej ojczyźnie także jako funkcjonalny pies o wadze ok. 60 kg, którego należy traktować poważnie, a który nie ma nic wspólnego ze zwierzętami prezentowanymi na wystawach czy wysyłanymi na eksport.

Dlaczego nie można tych podobnych do Alano - MAN spotkać np. w Niemczech? A to dlatego, że nasi kynolodzy pojmują dziś kynologię jako naukę zbyt przesadnie, stosując nadmierną typizację. Podobnie jak dzisiejszy buldog nie dorównuje dawniejszej rasie, tak też dzisiejszy bullterrier z wystaw nie może się równać z silnym psem tej samej rasy z lat 30. Kiedyś MAN był psem bardziej umięśnionym, o sylwetce bardziej sportowej, szczuplejszej niż dziś i równocześnie masywnej. Dzisiaj takie egzemplarze są zaliczane do nadrzędnej rasy Cane Corso i z pewnością nie jest to żaden błąd, ponieważ i CC , i MAN mogą mieć wspólnego przodków. Oczywiście człowiek, w trakcie swojego życia razem z psem, które trwa już od ok. 13.000 lat, dosyć wcześnie zaczął modyfikować te wszystkie rasy. Dlaczego? Modyfikacja psa pierwotnego ograniczała się nie tylko do tych cech zewnętrznych; dzięki hodowli zmieniano również jego charakter, usposobienie.

Psy o szerokich pyskach już od samego początku były udoskonalane i selekcjonowane pod względem ich cech przystosowania do walki. Psy do walki były od wszech czasów psami o krótkich głowach. Odwaga, niezawodność, upór, zawziętość, wola walki, wytrzymałość, ale także głupota były zawsze ich cechami szczególnymi, o ile te pojęcia dają się w ogóle odnieść do psów. Rasy o szerokich pyskach oddalały się tym samym coraz bardziej od szpiczastego, podobnego do wilka, niestałego, niepewnego psa pierwotnego, i to właśnie u nich wpływ człowieka zaznaczał się najbardziej. Poniżej współczesny mastino od lewej oraz MAN z okresu przedwojennego.

Kynologia wierzyła dawniej bardzo często w „teorię wędrówki”; uważano zatem, że określone typy ras rozprzestrzeniały się z jedynego centrum na skutek przemieszczania się. Szczególnie chętnie powoływano się tu na wędrówki ludów i szlak jedwabny. Hiszpański mastino miał pochodzić na przykład od mastiffa tybetańskiego, który przywędrował szlakiem jedwabnym na zachód. Czy też jamnik, który miał wywodzić się ze starego Egiptu – przedstawiano te psy na staroegipskich malowidłach z grobowców – który rozprzestrzenił się później na Europę. Im bardziej tajemnicze i niejasne pochodzenie, szczególnie jednak im starsi przodkowie, tym lepiej. Obecnie wiadomo także i w kynologii, że taki gatunek jak pies daje się o wiele szybciej modyfikować niż jakiekolwiek inne, porównywalne zwierzę. Psa można zmieniać bardzo szybko, również bez użycia naszych dzisiejszych, nowoczesnych metod hodowlanych, jeżeli chodzi o jego wygląd: większy i mniejszy, krótkowłosy, długowłosy, ubarwienie czerwone lub czarne, akurat jak sobie tego życzymy czy też potrzebujemy.

Proszę pomyśleć tylko o stosunkowo krótkim czasie, w którym powstały nowe rasy, które w ciągu zaledwie paru generacji bardzo szybko upodobniły się do siebie pod względem wyglądu zewnętrznego, a także charakteru. Prawdopodobne jest założenie, że rasy psów rozwinęły się wszędzie tam, gdzie były używane w swojej konkretnej formie i funkcji. U wszystkich ludów hodujących owce obecne są rasy zbliżone do mastino; były one hodowane na miejscu, nie miały nic wspólnego z mastiffami tybetańskimi, przybyłymi szlakiem jedwabnym. Jak wiele byłoby ich potrzebnych, aby można było dokonać kompletnej zmiany tamtejszej populacji psów! Jesteśmy w stanie dosyć dokładnie określić centra powstawania ras o szerokich pyskach. Jednym z tych centrów był południowy wschód i Bliski Wschód, jak dowiadujemy się z wypraw wojennych Aleksandra Wielkiego. Poniżej kilka zdjęć ras mastinopodobnych. Pierwszy to mastif angielski. Gabarytowo ten konkretny egzemplarz nie może mieć odpowiednika w rasie mastino. Poniższy egzemplarz to mastiff z MastineuM 118kg/80cm. Anatomicznie na granicy wzorca chociaż niektórzy tak wyobrażają sobie mastifa. Po prawej 80kg egz. DOSY czyli mastifa koreańskiego.

Z walk zwierząt i gladiatorów na arenach Rzymu ocalały do naszych czasów przekazy w formie słowa i obrazu, względnie rzeźby. W Anglii utworzyło się inne centrum, z rasami mastiff i pochodzącymi od nich buldogami, które zresztą stanowiło miejsce zaopatrzenia dla walk na arenach Rzymu.  Na południu i południowym zachodzie, w zachodnim Basenie Morza Śródziemnego znajdowało się kolejne centrum, z rasą Alano. W jakim stopniu stary Tybet stanowił również centrum hodowli psów o szerokich pyskach, nie jesteśmy dziś w stanie jednoznacznie potwierdzić ze względu na brak śladów z tego kręgu kulturowego. Naturalnie, w miejscach stykania się poszczególnych centrów istniała wymiana i wzajemne oddziaływanie pomiędzy nimi. Ale nie sposób podtrzymywać tezy, że wszystkie szerokogłowe rasy pochodzą od doga tybetańskiego.  Gaston Phoebus, pochodzący z Francji Płd.-Zachodniej szlachcic, ogarnięty pasją polowania, opisuje w swojej bogato ilustrowanej książce o polowaniach wiele typów Alano lub, jak podaje on w języku środkowo-francuskim, Alaunt. Wg jego opisu, Alaunt przedstawia średniej wielkości, mocnego, bardzo walecznego psa z szeroką, skróconą szczęką, który z jednej strony znajdował zastosowanie jako szybki i wytrwały łowca (łapacz) dzikiej zwierzyny (alaunt de venerie), z drugiej strony jednak służył w zakładach rzeźniczych jako pies pomocny przy zapędzaniu niesfornego bydła i w razie potrzeby, poskramiał je, do tego jeszcze pomagał podczas uboju w ten sposób, że przytrzymywał je za mordę, żeby rzeźnik mógł utrafić siekierą (alaunt de boucherie). 

Alanowie było to germańskie plemię, które w trakcie wędrówki ludów rozprzestrzeniało się na zachód; jednakże pochodzenie słowa Alano od nazwy tego plemienia nie jest etymologicznie do końca pewne. O wiele bardziej interesujące jest rozpowszechnianie się słowa Alano w zachodnim basenie Morza Śródziemnego. We Francji spotkaliśmy się już z nim w pisowni Alaunt. W Hiszpanii określa ono akurat tego samego psa, dla którego występują jako synonimy nazwy presa i buldog espanol. W Portugalii znajdujemy alano w znaczeniu buldoga obok fila lub cao de fila w znaczeniu psa gończego, a więc z akcentem na element łowiecki.  Najbardziej interesująca jest sytuacja we Włoszech. Tam od dłuższego czasu istnieje słowo alano w znaczeniu psa z rodzaju dogów; dziś natomiast nazwa ta przyjęła znaczenie „ dog niemiecki” i porównywalna do naszego Alano rasa nosi nazwę Cane Corso; oprócz tego istnieje jeszcze określenie mastino, dzisiaj używane prawie wyłącznie dla Mastino Napoletano. Pewna zauważalna zmiana znaczenia, jak w przypadku włoskiego alano - słowo uzyskuje nowe znaczenie, nową treść - takie zjawisko językowe występuje bardzo często. - W każdym razie należy się trzymać faktu, że słowo alano, ewentualnie w zmienionej wymowie i pisowni, znane było w całym basenie M. Śródziemnego i częściowo jest tak też dotychczas.

Wracając do czasów współczesnych, poniżej przedstawiamy bulldoga amerykańskiego. W FCI jak i w Polsce rasa nie jest jeszcze uznawana. Nie ma on nic wspólnego z pradawnym bulldogiem. Uzyskano go a przynajmniej pierwsze zbliżone egzemplarze na początku 18 wieku. Buldog jest psem agresywnym, silnie dominującym a psychice często niestabilnej i kierująca się własnymi prawami. Poświęcimy tej rasie w przyszłości osobny artykuł na naszym serwisie.

Wracając do tematu ,...kraje europejskie zachodniej części Basenu Morza Śródziemnego tworzyły dawniej pewną jednolitą całość, bardziej niż obecnie. Przede wszystkim należą one do romańskiego kręgu kulturowego, nawet jeśli rozprzestrzenił się on jeszcze bardziej; z tych czasów pozostała przynależność do tej samej rodziny językowej. Francuski, hiszpański, portugalski i włoski należą do języków romańskich, do Romanii, i są do siebie podobne.

Dziedzictwem tego okresu jest również przynależność do wiary katolickiej. Zachodnia Romania przez wiele wieków znajdowała się pod panowaniem Arabów. W roku 732 n.e. zostali oni pokonani przez Karla Martell pod Tours i Poitiers, co zahamowało ich zapędy w podbojach, a Karol Wielki przepędził ich aż do Hiszpanii, w celu zabezpieczenia granic Imperium. Mimo to Arabowie byli obecni w Płd. Francji jeszcze w czasie 1. wojny krzyżowej w 1096 r. Sycylię i Dolną Italię opuścili oni dopiero ok. roku 1100, kiedy Normanowie ich ostatecznie przepędzili, w Hiszpanii i Portugalii panowali w niektórych częściach jeszcze dłużej. Granada, ostatni bastion Maurów w Hiszpanii, upadła w tym samym roku 1492, w którym wraz z Kolumbem przybyły do Ameryki pierwsze psy Alano. Wprawdzie nie zostało udowodnione, że Alano miały coś wspólnego z Arabami, ale istotniejszy jest fakt, że nasze kraje pochodzenia Alano pod jednoczącym panowaniem Arabów w dalszym ciągu tworzyły kulturalną, religijną, językową i, dla nas dzisiaj niewyobrażalną, polityczną całość. Tak więc Hiszpanie panowali w Neapolu i Płd. Włoszech od r. ok. 1400 aż do późnego wieku XVIII, Portugalia i Hiszpania były zjednoczone aż do końca średniowiecza. Jak bardzo jednoczącą rolę u tych, mocno związanych z morzem, narodów odgrywało Morze Śródziemne, nietrudno można sobie wyobrazić. Na morzu odgrywała się także kolonizacja Ameryki przez Hiszpanię i Portugalię, przy czym z Amerigo ( od jego imienia pochodzi nazwa Ameryki) Vespuccim i Chistobalem Colonem (Kolumbem) współdziałali od dawna bardzo doświadczeni.

Jeśli by mówić o kierunkach w hodowli dzisiejszego molosa analizując temat w skali "makro" trzeba powiedzieć ,że idzie ona w 2 zupełnie różnych kierunkach. Jedni pasjonaci skupiają się na cudownej zróżnicowanej anatomii i kreują molosa jako łagodnego psa rodzinnego. Dla innych molos ma przede wszystkim służyć i używać narzędzi które tak skrzętnie kreował człowiek. Mówimy o zabójczych szczękach. Poniżej uosobienie typowego, łagodnego psa rodzinnego doga de bordeaux i całkowite jego przeciwieństwo czyli dogo argentino.

Mastif angielski. Co do pochodzeniu mastifa angielskiego nie ma wcale pewności i tak naprawdę nie bierze się to z braku źródeł i wiedzy na ten temat a z jej nadmiaru... Wbrew temu co niektórzy sądzą, nie jest to tak do końca jasne i udowodnione. Opinie, przytaczane nawet przez oficjalną literaturę kynologiczną, zakładają, że jego przodkowie zostali przywiezieni z Asyrii czy też antycznej Grecji przez Fenicjan, którzy przypływali do Brytanii w celach handlowych a może w poszukiwaniu miłości hahahha (żarcik). Z powodu braku dowodów na to, jakoby Fenicjanie kiedykolwiek w ogóle dotarli do Brytanii, należało więc przypuszczać, że przodkowie mastifa angielskiego lub w ogóle mastifa (a to pojęcie w tamtych czasach niczego tak naprawdę nie konkretyzuje) wywodzili się albo od molosów z Asyrii, albo też (co jest bardziej prawdopodobne) były to psy rodzime, które poprzez krzyżówki z innymi psami (a było to wtedy bardzo modne teraz zresztą też) z okresu cesarstwa rzymskiego nabrały cech wspólnych z innymi mastifami. Prawdą jest, że kiedy Rzymianie najechali Brytanię w pięćdziesiątym którymś tam roku .p.n.e., to napotkali tam nie tylko na bardzo mocny opór miejscowej ludności (chyba chodziło o Celtów -nie pamiętam), ale także na zaciekłe, waleczne i pełne agresji psy, walczące u boku swoich właścicieli (swoja drogą ciekawie to musiało wyglądać no moja wyobraźnia jest na to w każdym razie zbyt uboga - i bardziej kojarzy mi się to z kolorowymi kreskówkami z Cartoon ....

Otóż pieski te z oklapniętymi uszami i obwisłymi wargami ( chociaż teraz moda wszystko obcinać hihih), używane przez Celtów zarówno do walki, jak i do polowań, nazywane były przez Rzymian brytanami. Wiele z nich zostało wywiezionych do Bizancjum, gdzie walczyły w cyrkach z uzbrojonymi ludźmi, dzikimi zwierzętami lub innymi psami (co stawało się bardzo modne). Rzymski pisarz Gratius Faliscus wspomina w 8 r.p.n.e. o mniejszej odmianie brytana określanego przez Rzymian mianem pugnace – czyli wojowniczego psa z szeroką paszczą i wciągniętym nosem. "Kiedy pugnaces z Brytanii były szczute w naszych cyrkach na molosy z Epiru, to zawsze je zwyciężały (aż mi się nie chce wierzyć ,patrząc na mojego pieska ,ale kto wie)". Nowinka ta jest wielce interesująca i o historycznym znaczeniu z przynajmniej kilku powodów. Po pierwsze owe molosy z Epiru to psy, z których wykształciły się rzymskie psy stróżujące (a mastif to chyba nie jest typowy pies stróżujący), a potem w konsekwencji powstała rasa nazwana współcześnie mastifem neapolitańskim, po drugie udowadnia ona, że już w zamierzchłej starożytności istniał pies – chodzi to o owego pugnace, który stał się później znany jako buldog – głównie z racji krwawych widowisk, w których szczuty był na byki.

Ponad 20 i kilka lat później inny rzymski historyk Strabo ,również opisywał celtyckie psy wojny używane do atakowania ludzi, do obrony oraz polowań. Psy te nie były ze zrozumiałych względów tak wielkie i masywne jak współczesny mastif angielski. Były mniejsze, bardziej zwinne, a wyglądem przypominały raczej dużego buldoga niż to wielkie, ociężałe i niezdarne „cielę”, jakim jest obecny mastif wystawowy. W średniowieczu nazwa mastif, podobnie jak bandog, alaunt, brytan czy buldog, była używana dość luźno i często zamiennie z innymi, które stosowano w nazewnictwie różnych odmian psów, generalnie jednak oznaczała wielkiego psa z wyraźnymi skłonnościami wojowniczymi i stróżująco-obronnymi. Dla tych którym się wydaje ,że mastiff to popularnie zwany cielak czy misiek mam nowinę a właściwie fotkę od lewej.

Nie do końca mamy przekonanie czy mastifa powinno się szkolić w tych kierunkach. Mastiff posiada naturalny instynkt obronny. Potrafi ocenić sytuację prawdziwego zagrożenia i niech Was nie myli jego misiowata postura i stoicki spokój bijący z powszechnie znanego wizerunku. W mgnieniu oka potrafi się zmienić a ugryzienie mastifa nie kończy się raną a zwykle kalectwem. Na szczęście mastiff bardzo rzadko wyciąga swój oręż. Zwykle nie gryzie używając całej siły. On często ostrzegawczo chwyta a w zdecydowanej większości jedynie demonstruje swe potężne szczęki.

Poza tym posiada bardzo wysoki poziom , próg bólu co oznacza że nawet deptując przypadkowo na jego ogon czy łapę, nie jesteśmy zagrożeni jak w przypadku innych ras. Co dalej z hodowlą molosa? Czy zmierza we właściwym kierunku? Nie wszystko jest takie różowe jak wygląda z góry. Pojawiło się spore grono hodowców krzyżujących molosy między sobą. Nazywają swe krzyżówki bangdogiem a tak naprawdę nie mają one z prawdziwym bandogiem nic wspólnego. Poniżej na zakończenie kilka zdjęć takich krzyżówek.

Od lewej rzekomy bandog. jakie domieszki tutaj szacuję. Z pewnością Presa i mastiff, co jeszcze ? Nie mam pojęcia. Natomiast zdjęcie po prawej jest łatwiejsze do zdiagnozowania.
To dogude de bordeaux z pittbulterierem. Artykuł będzie miał swój ciąg dalszy ,dlatego zajrzyjcie tutaj za jakiś czas.

Janusz Opoczka
http://mastineum.pl/

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie