Zdziczałe koty i wałęsające się bezpańskie psy to w Lubaniu coraz większy kłopot. W mieście nie ma schroniska dla zwierząt. Nie ma komu odwozić ich do Jeleniej Góry. Kawowy labrador, duży, dorodny pies wybiegł na jezdnię wprost pod nadjeżdżające auto. Kierowca tłumaczył potem, że jechał, bo miał zielone światło i nie zauważył zwierzęcia. Pies był poobijany, ale przeżył. Bardzo szybko pojawiła się straż miejska, wezwano też na miejsce weterynarza.
- Wyglądał na zadbanego. Być może komuś uciekł - przypuszczali lubańscy strażnicy miejscy.
Szybko okazało się też, że potrącony pies to kłopot, bo nie bardzo wiadomo, co z nim zrobić. Lubań jedynie do końca marca miał podpisaną umowę o pomocy w takich sytuacjach z Miejskim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej w Jeleniej Górze, które prowadzi schronisko dla zwierząt. Tymczasem pies został potrącony 2 kwietnia. Labrador miał jednak szczęście. W pobliżu miejsca wypadku znalazło się małżeństwo, które zadeklarowało zaopiekować się rannym zwierzęciem.
- Przynajmniej do czasu, aż znajdzie się prawowity właściciel - tłumaczyli lubańscy strażnicy. Gdyby jednak para nie przejeżdżała obok i nie zajęła się rannym labradorem?
Na to pytanie trudno znaleźć dobrą odpowiedź. Tym bardziej, że na nie zbyt dobrą w tym względzie politykę władz Lubania miłośnicy zwierząt skarżą się już od dawna. Wytykają samorządowcom bierność w kwestii bezdomnych czworonogów, nie realizowanie zapisów ustawy o ochronie zwierząt, brak odpowiednich procedur w nagłych wypadkach i niewystarczającą współpracę z organizacjami walczącymi o prawa zwierząt. Grażyna Turkiewicz, która od lat zajmuje się pomocą bezpańskim psom i kotom, a ostatnio ratuje także konie, napisała nawet w tej sprawie skargę na burmistrza Lubania. Rada miejska zajmowała się jej rozpatrzeniem podczas ostatniej sesji. Skargę radni jednak odrzucili. - Była niezasadna z powodów formalnych - mówi Marek Kardela, przewodniczący komisji rewizyjnej RM. Przyznaje jednak, że problem poruszony w piśmie Grażyny Turkiewicz wart jest omówienia i radni najprawdopodobniej na jednym z najbliższych posiedzeń będą się nad nim pochylali. - Z tego, co wiem, planowana jest sesja poświęcona właśnie polityce miasta wobec zwierząt - mówi Marek Kardela, ale jak zastrzega, o tym, kiedy do takiej debaty mogłoby dojść, zdecyduje przewodnicząca rady. Na razie trwają negocjacje lubańskich urzędników z MPGK w Jeleniej Górze w sprawie podpisania umowy z tamtejszym schroniskiem dla zwierząt na kolejne trzy lata. - Z dotychczasowej współpracy jesteśmy zadowoleni - zapewnia Henryk Kot z wydziału gospodarki komunalnej UM.
Zdecydowanie inne zdanie na temat tej współpracy mają jednak mieszkańcy Lubania, którzy skarżą się, że gdy zachodzi potrzeba zajęcia się rannym czy chorym zwierzęciem, w zasadzie nie wiadomo do kogo się zwrócić o pomoc. Są też tacy, którzy, jak mieszkanki domu przy ul. Wrocławskiej, zarzucają pracownikom schroniska nadgorliwość. Podejrzewają nawet schronisko o celowe uśmiercenie ich blokowego pupila Miśka. Sprawą zajmowała się nawet prokuratura, ale śledztwo umorzono. Zdaniem obrońców zwierząt, ten i inne przykłady potwierdzają jednak, że w tej dziedzinie w mieście nad Kwisą jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia.
Janusz Pawul
www.naszemiasto.pl/pies