Wymyśliła jak walczyć z bezdomnościa zwierząt i... wygrała mieszkanie

W Wodzisławiu powstanie schronisko dla bezdomnych zwierząt. Pomysł Hanny Miłaczewskiej na to, jak to zrobić, pozwolił jej wygrać mieszkanie. Już niedługo wodzisławskie bezdomne psy i koty nie będą musiały być przewożone do schronisk w sąsiednich miastach - Rybnika czy Jastrzębia Zdroju. Urzędnicy z Wodzisławia Śląskiego chcą tu wybudować schronisko z prawdziwego zdarzenia. To za sprawą Hanny Miłaczewskiej, młodej lekarki weterynarii, która podzieliła się z nimi swoim pomysłem na walkę z bezdomnością zwierząt. I przy okazji wygrała od miasta mieszkanie. Pani Hanna wzięła udział w tegorocznej edycji konkursu "Południowa Brama Polski - pracuj, mieszkaj, żyj". W formularzu konkursowym opisała koncepcję walki z bezdomnością psów i kotów w Wodzisławiu Śląskim. Zaproponowała budowę schroniska, które mogłoby odpowiedzieć na potrzeby miasta i okolicznych gmin, a także czipowanie, lub tatuowanie zwierząt oraz kastrację bezdomnych psów i kotów.

-Dzięki czipowaniu łatwiej dotrzeć do właściciela zabłąkanego zwierzęcia. Wystarczy odszukać jego dane w komputerowej bazie danych. Budowa schroniska jest w fazie rozmów, ale powyższe działania można rozpocząć już teraz - mówi Hanna Miłaczewska. Pomysł pani Hanny od razu przypadł do gustu urzędnikom. Dzięki niemu młoda lekarka zdeklasowała sześciu rywali i wygrała klucze do dwupokojowego, ponad 45-metrowego mieszkania komunalnego na osiedlu 26-go Marca. - Pani Hanna zauważyła problem bezdomności zwierząt w Wodzisławiu Śląskim. Zdiagnozowała go i śmiało powiedziała co trzeba zrobić, a co najważniejsze, postanowiła nam pomóc. W naszym regionie brakuje schronisk, są przepełnione. Placówki, z którymi mamy podpisane umowy, nie są już w stanie przyjmować zwierząt z naszego terenu. Uważam, że pomysł budowy schroniska jest świetny. Nie jesteśmy go w stanie zrealizować w ciągu 3-4 miesięcy, ale na przestrzeni roku, dwóch trzeba to zrobić koniecznie - mówi Mieczysław Kieca, prezydent miasta.
 
Obecnie trwają rozmowy na temat budowy schroniska. Po nowym roku ma zostać wyznaczone miejsce, w którym powstanie. Jak deklaruje prezydent, będzie to obszar na obrzeżach miasta - starannie wybrany, tak, żeby schronisko nie było uciążliwe dla mieszkańców. Koszty budowy mogą się miastu nie zwrócić, jednak placówka będzie w stanie na siebie zarobić. - W powiecie nie ma podobnego obiektu. Okoliczne gminy mają podpisane kontrakty z oddalonymi miejscowościami, muszą opłacać abonament. Liczymy, że po wybudowaniu wodzisławskiego schroniska podpiszą umowy z nami. Także osoby prywatne chcące zostawić zwierzę w tego typu placówce muszą uiścić opłatę. Oprócz tego będziemy się starać o dotacje i sponsorów - mówi pani Hanna. Młoda lekarka po ukończeniu studiów na lubelskim Uniwersytecie Przyrodniczym pracowała w klinice weterynaryjnej w Częstochowie i współpracowała z tamtejszym schroniskiem dla bezdomnych zwierząt. To było rzucenie na głęboką wodę, ale dzięki temu nabrała doświadczenia. Do powrotu do Wodzisławia Śląskiego skłonili ją rodzice i przyjaciele. To właśnie od nich dowiedziała się o konkursie. - Nie ukrywam, że miał duży wpływ na moją decyzję. Nie wiązałam z Częstochową planów na dłuższą metę, ale nie byłam pewna, czy wrócę do rodzinnego miasta - opowiada pani Hanna. We wrześniu złożyła papiery na konkurs, a następnie postarała się o nową pracę. Obecnie pracuje w jednej z wodzisławskich przychodni weterynaryjnych. - Muszę przyznać, że bardzo liczyłam na wygraną. Kiedy dowiedziałam się, że mnie wybrano, musiałam usiąść z wrażenia. Po chwili pojawiły się okrzyki radości. Dotychczas mieszkałam z rodzicami na osiedlu Piasta. Do mojego nowego lokum chciałabym się przeprowadzić do końca stycznia. Ta wygrana bardzo wiele w moim życiu ułatwiła - dodaje.
 
 Ewelina Gaszka
 www.naszemiasto.pl/pies

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie