W Święto Niepodległości do dyżurującego inspektora TOZ z oddziału wrocławskiego zadzwoniła młoda dziewczyna, prosząc o pomoc. Kilka dni wcześniej zauważyła, że suczka sąsiadów usiłuje wydostać się z komórki, w której była zamknięta, więc zainteresowała się, co tam się dzieje. Okazało się, że około roczna suczka jest chuda jak szkielet, a do tego ma przy sobie siedem głodnych szczeniaków. Nie namyślając się długo, zabrała trzy najsłabsze, ledwie żywe pieski do siebie, a pozostałe cztery oraz ich matkę, Sonię, zaczęła dokarmiać. Na miejsce przyjechali inspektorzy, wśród nich Miron Chmielewski, który zabrał wszystkie zwierzaki do domu tymczasowego, prowadzonego od dziesięciu lat przez siebie i żonę. Wszystkie szczeniaki były zarobaczone, odwodnione i niedożywione. Po podaniu witaminy A i suplementów wzmacniających, dwa pieski, dotąd niewidzące, zaczęły wodzić wzrokiem i wygląda na to, że nie grozi im ślepota. Prawdopodobnie zarobaczenie było tak toksyczne, że odbiło się na wzroku maluchów. Jakiś czas temu mieszkanka domu, w okolicy którego znaleziono psy, przygarnęła bezdomną suczkę, ale wkrótce wyjechała do pracy za granicę. Suczka była ciężarna, jak okazało się po pewnym czasie. Utrzymanie suki i siedmiu szczeniąt przekroczyło możliwości finansowe pozostałych w domu synów. Dobrowolnie, w obecności inspektorów TOZ z Wrocławia, zrzekli się prawa do czworonogów. Mają też zakaz posiadania zwierząt.