W wieżowcu przy Topolowej ktoś zadręczył zwierzę

Mieszkańcy jednego z budynków przy ulicy Topolowej (dzielnica Łęknice) są zszokowani skalą ludzkiego okrucieństwa. W suszarni budynku została zamordowana kotka. Nim skonała, męczyła się przez wiele godzin. Podejrzewają, kto dopuścił się tak bestialskich czynów. Sprawą zajęła się policja.
- Ślady krwi, choć wyblakły, zachowały się do dzisiaj. Kotkę po prostu zatłuczono na śmierć. Prawdopodobnie dręczyciel bił ją szczotką, bo na końcówce jest sporo zwierzęcych włosów - mówi Piotr Fronczak, jeden z lokatorów.
Największy szok przeżyła jednak Wiesława Molenda, która jako pierwsza, znalazła rankiem zabite zwierzę. Bezdomna kotka była jej podopieczną. Kobieta zamknęła ją w suszarni, żeby przygotować do sterylizacji. Długo nie mogła dojść do siebie. Słyszała w nocy piski, ale nie powiązała ich z katowaniem kotki. Tymczasem sprawca do woli pastwił się nad stworzeniem.
- Nie był to pierwszy przypadek znęcania się nad kotem w tym budynku. Dwa lata temu został znaleziony zabity kot. Potem pani Wiesławie ktoś podłożył pod drzwi martwego, szarego kota. Kolejnemu kotu urwano kawałek szczęki. Zwierzę trzeba było uśpić, żeby się nie męczyło. Niektórzy ludzie nie przepadają za kotami, ale po co wyżywać się na bezbronnym zwierzęciu - zastanawia się Piotr Fronczak.
Wspólnie z panią Wiesławą opiekują się piwnicznymi kotami, porzucanymi przez właścicieli, tak by obecność zwierząt nie dokuczała lokatorom. Podopiecznych nie mają wielu.
- Średnio raz na tydzień, odkażam piwnicę, więc nikt nie może skarżyć się na smród. Jedzenie nie jest rzucane byle gdzie, tylko dajemy je w miseczkach, które mają swoje stałe miejsce. Nasi podopieczni są odrobaczeni. Stosujemy też specjalny preparat eliminujący pchły, choć naprawdę ich roznosicielem jest szczur. Ale odkąd koty pojawiły się w piwnicy, gryzonie momentalnie zniknęły, choć wcześniej mieliśmy z nimi problem. Nasze podopieczne zostały wysterylizowane. W tej sprawie współpracujemy z inspektorką TOZ, która załatwia nam te zabiegi - tłumaczy Fronczak.
Mieszkańcy przypuszczają, że kotkę zamęczył lokator tego samego budynku. Osoba, która zabiła kota, musiała mieć klucz do suszarni. A posiadają go tylko niektórzy. Sprawą zajęła się policja.
- 17 marca przyjęliśmy zawiadomienie, że Mariusz K. w piwnicznym pomieszczeniu zabił kota. Policjanci zabezpieczyli zwłoki zwierzęcia. Zawieziono je do Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Katowicach celem przeprowadzenia sekcji i ustalenia dokładnej przyczyny zgonu. Na pewno czyn nie zostanie zakwalifikowany jako wykroczenie, bo znęcanie się nad zwierzętami jest przestępstwem - informuje Mariusz Miszczyk, rzecznik dąbrowskiej policji.
Ustawa o ochronie zwierząt od blisko pięciu lat za nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt i znęcanie się nad nimi przewiduje karę roku więzienia, ograniczenia wolności lub grzywnę. Za szczególne okrucieństwo można trafić do więzienia nawet na dwa lata.


Anna Polewiak
http://www.naszemiasto.pl/pies/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie