W Krakowie powstanie "Okno życia" dla zwierząt

Kraków ma już okno życia dla niemowląt. Powstało aby zwrócić uwagę na problem dzieci porzucanych na ulicy lub na śmietnikach. Teraz Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami chce przy ul. Floriańskiej 53 uruchomić "Okno życia" dla zwierzaków.

Inicjatywa ta ma uchronić psy, koty i ptaki przed cierpieniem i śmiercią. - Chcemy przekonać ludzi aby nie wyrzucali swych "niepotrzebnych" już zwierząt na ulicę, nie przywiązywali ich do drzew i płotów, nie zostawiali na balkonach wyjeżdżając na wakacje - mówi Iwona Kimner-Trzcińska, nowa kierownik KTOZ. - One czują, cierpią, tęsknią i kochają jak ludzie. Nie porzucajcie ich, przyprowadźcie je do nas. Zajmiemy się nimi, znajdziemy im dobry dom - przekonuje kierownik.

Pracownicy i działacze KTOZ chcieliby aby "okno" umożliwiało anonimowe zostawianie zwierząt. Powinno być także, wzorem krakowskiego okna życia dla niemowląt wyposażone w dzwonek, aby pomoc inspektorów przyszła jak najprędzej. - Ludzie nie chcą pokazywać twarzy gdy zamierzają pozbyć się zwierzaka - mówi kobieta. - Dlatego tak mało osób ma cywilną odwagę aby zawieźć je do schroniska. Zresztą na ul. Rybną jest im za daleko. Gdyby punkt przyjęć uruchomić w samym centrum miasta, np. w naszej siedzibie przy ul. Floriańskiej 53, drastycznych przypadków drastycznych porzuceń na pewno byłoby mniej - zauważa.

 

Pracownicy KTOZ podkreślają, że zwierzęta na Floriańskiej nie pozostaną długo. W ciągu paru godzin zostaną przetransportowane do schroniska, hotelu lub pragnących się nimi zająć wolontariuszy.
Jadwiga Osuch, prezes KTOZ zauważa, że okno życia na razie działałoby jedynie w dni robocze, w czasie pracy Towarzystwa. - Na uruchomienie punktu całodobowego musielibyśmy znaleźć dodatkowych ludzi do pracy, a może i nowy punkt, a na to potrzebne są pieniądze - mówi prezes. Może uda się tym pomysłem zainteresować miejskich radnych i darczyńców.

Magdalena Jantos, radna (PO) jest pomysłem inspektorów zachwycona. - Co pewnien czas w mediach pojawiają się informacje o okutnym losie porzucanych zwierząt - powiedziała. - Te informacje są porażające. W sprawę okna życia włączę się osobiście. Uważam, że na taki cel można pozyskać pieniądze unijne. Będziemy działać - zapewniła.

O tym, że okno przy Floriańskiej może okazać się strzałem w dziesiątkę, może świadczyć obserwowana od pewnego czasu tendencja. - Tylko w lipcu podrzucono nam ok. 25 zwierzaków - mówi Trzcińska. - Szkoda, że nie było dzwonka. Zdarzało się, że tekturowe pudła były wepchnięte pod schodami i nie widzieliśmy ich od razu. Potem okazywało się, że poupychane w kartonie szczeniaczki czy kocięta były półprzytomne i odwodnione. Zdarzył się nam też dorosły, duży kot zapakowany do ciasnego kartonu na buty. Tak nie może być - mówi kierownik.

Inspektorzy apelują aby na Floriańską przyprowadzać zwierzęta z dołączoną informacją. - Chcielibyśmy wiedzieć ile zwierzak ma lat, czy czegoś się boi, czy na coś choruje, czy jest sterylizowany i agresywny. Ta wiedza może się okazać bardzo przydatna w czasie szukania dla nich nowego domu - radzą pracownicy towarzystwa. Wśród podrzuconych w lipcu na Floriańską zwierząt były psy, koty i wiele ptaków. - Przyniesiono nam m.in. jerzyka zanieczyszczonego gęstym olejem, przez to nie mogącego latać - mówią pracownicy KTOZ. - Oddaliśmy go zaprzyjaźnionej ornitolog. Odczyściła ptaszka i już na drugi dzień cały i zdrowy został wrócony naturze.

Inne podrzutki lądują w przepełnionym schronisku lub w hotelach dla zwierząt. KTOZ nie zostawia ich tam jednak na zawsze. Dla każdego zwierzaka inspektorzy szukają dobrego właściciela. W tym celu uruchomiono nawet nową stronę internetową (www. ktoz. blox. pl) z opisem i historią każdego pechowca. Na stronie tej można też ogłosić chęć oddania zwierzaka lub podzielić się swoimi smutnymi obserwacjami.

Ilość interwencji jakimi zajmuje się trzech inspektorów krakowskiego towarzystwa jest przytłaczająca. - Każdego dnia telefonuje do nas kilka osób z prośbą o interwencje, w lipcu podjęliśmy ich ok. 130 - mówi kierownik. - Najdrastyczniejsze? Jeździliśmy na osiedle gdzie ludzie zostawili na rozgrzanym od słońca balkonie kilka kotów. Niektóre były już nieprzytomne, inne spadały i zabijały się. Ratowaliśmy też psy zostawione w mieszkaniu przy ul. Kalwaryjskiej. Nie jadły i nie piły od wielu dni, bo ich właściciele pojechali sobie na wakacje - opowiada. Andrzej Jaworski, kierownik krakowskiego schroniska dla zwierząt ma nadzieję, że okno coś zmieni. Być może spadnie liczba interwencji wyjazdowych do najdrastyczniejszych przypadków.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie