Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego ma problemy nie tylko z turystami wędrującymi po górskich szlakach, ale także z bezdomnymi psami, których coraz więcej znajdują w Tatrach, nawet w wyższych partiach.
- Tylko w ciągu pięciu miesięcy, bo od kwietnia aż do teraz złapaliśmy dwadzieścia dwa psy - podsumowuje Edward Wlazło, komendant straży parku. - Dla porównania w ciągu całego ubiegłego roku takich psów wyłapaliśmy w górach 16. Niestety, z roku na rok czworonogów błąkających się po tatrzańskich dolinach, a nawet szczytach, jest coraz więcej.
- Skąd tam się biorą? Myślę, że najczęściej pochodzą z okolicznych miejscowości. Jedne uciekają właścicielom, inne są wyrzucane - przypuszcza komendant Wlazło.
Niektóre pochodzą jednak z Polski, a w Tatry przywędrowały ze swymi opiekunami, którzy postanowili je zostawić w górach. Są też takie, które zgubiły się podczas wędrówki po górach z panem. Ale tych jest najmniej.
- Znajdowaliśmy takie zabłąkane pieski niemal w całych tatrach, od Morskiego Oka począwszy, skończywszy na Dolinie Kościeliskiej, między innymi na Giewoncie, Czerwonych Wierchach, czy nawet na Orlej Perci - twierdzi komendant. Strażnicy parkowi nie ukrywają, że jest to dla nich problem, bo niektóre czworonogi zmęczone i przestraszone bywają agresywne. Część złapanych psów odnalazła swych właścicieli, część - trafiła do dobrych gospodarzy.
Halina Kraczyńska
2010-09-06
źródło: pies