Suczka, która sama uwolniła się z wnyku

,,Osa była bezdomnym psem. Błąkała się w jednej ze wsi w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego. Ze względu na miłe usposobienie była dożywiana tu i ówdzie i lubiana przez mieszkańców. Któregoś dnia przepadła. Pojawiła się ponownie po ponad dwóch tygodniach, wychudzona, z głęboką cuchnącą raną wokół ciała w okolicach lędźwi i brzucha. Wyglądała tak, jakby ktoś chciał jej odciąć zad od reszty ciała. W wydarzeniu na Facebooku, utworzonym przez fundację Wzajemnie Pomocni, która zaopiekowała się psem, czytamy: ''Nieszczęsna suka złapała się na wnyk, który zacisnął się jej na tułowiu i przez dwa tygodnie stopniowo wrzynał w ciało coraz głębiej. Nie wiemy, jak udało jej się przeżyć - bez wody, bez jedzenia, tkwiąc uwiązana do drzewa wpół na drucie, bez możliwości położenia się! Wnyk był profesjonalny - ze sprężyną, zaciskał się więc coraz mocniej. Suczka ma połamane zęby od prób odgryzienia linki - prób, które zakończyły się sukcesem i sunia jest teraz tu, gdzie jest, a nie martwa pod drzewem". Lekarze usuwali wnyk z ciała Osy przez trzy godziny. Suczka od ponad dwóch tygodni jest pod ich opieką, dostaje antybiotyki, a rany są regularnie przemywane. Nieoceniona okazała się pomoc doktora Jerzego Kemilewa, współtwórcy banku i laboratorium komórek macierzystych dla zwierząt (laureata nagrody Serce dla Zwierząt w 2005 roku). Osie podano komórki macierzyste i dzięki temu rany goją się znacznie szybciej. Suczka powoli wraca do zdrowia. Wychodzi już na krótkie spacery, merda ogonem i przede wszystkim ma apetyt. Jak mówią wolontariusze z fundacji, wszystko idzie ku dobremu, ale rokowania są nadal ostrożne. Kiedy rany trochę się zabliźnią, konieczna będzie operacja plastyczna skóry i mięśni. Mimo charytatywnego zaangażowania wielu osób koszty leczenia po tak niewyobrażalnym urazie są ogromne.

źródło: www.psy.pl 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie