Amstaffy, bulteriery i inne. Do małego schroniska Medor w Zgierzu tylko w ciągu miesiąca trafiło pięć amstaffów. W łódzkiej placówce przy ul. Marmurowej psów tej rasy jest około 20. Problem robi się coraz większy, bo każda informacja o agresywnym zachowaniu psa tej rasy (lub innych tzw. niebezpiecznych) sprawia, że ludzie pozbywają się swoich pupili bez żadnych wyrzutów sumienia.nNajgorsze jest to, że te psy są bardzo silne, w dużym stresie potrafią zaatakować człowieka - tłumaczy dyrektor łódzkiej placówki Bogumiła Skowrońska . - A my musimy każdemu zapewnić własny boks. One nie mogą przebywać w jednym pomieszczeniu, bo zaczynają ze s obą walczyć. Jesteśmy wtedy bezradni.Przy ul. Marmurowej na boksy dla amstaffów i innych psów groźnych ras zaadaptowano część kociarni. Psy są dobrze karmione i zwykle przyjacielsko nastawione do ludzi, ale niewiele osób chce je przygarnąć. Nie każdy też nadaje się na opiekuna takiego psa.
- Nimi trzeba się opiekować w szczególny sposób - dodaje Agnieszka Szubert , która w Łodzi jest przedstawicielką warszawskiej fundacji Ast na Rzecz Zwierząt Niechcianych, która zajmuje się opieką i adopcjami głównie psów rasy amstaff. - Ale to nieprawda, że one się nadają tylko do uśpienia. Z natury są to bardzo łagodne stworzenia, ale człowiek nauczył je agresji. Praca z nimi przynosi bardzo dobre efekty. My każdego psa szkolimy z udziałem profesjonalnego trenera, dzięki czemu są dobrze ułożone, reagują na komendy. Pracownicy łódzkiego schroniska nie usypiają żadnych tzw. groźnych psów, które trafiają pod ich opiekę. Jedynie w wyjątkowych, skrajnych przypadkach, gdy pies w agresywny sposób atakuje opiekunów, nie można się do niego zbliżyć i nie daje szans na oswojenie, sięga się po środki ostateczne.
Do schronisk trafia coraz więcej psów groźnych ras, bo skończyła się na nie moda. Większość osób kupując takiego szczeniaka nie zdawała sobie sprawy z tego, że wymaga on bardzo sprawnej opieki, codziennego treningu (bieganie, długie spacery, aportowanie). Wiele z nich miało być reproduktorami do szybkiego zarabiania pieniędzy. Gdy skończył się popyt na szczeniaki, właściciele zaczęli się ich masowo pozbywać. Do schronisk trafiają całe mioty i młode (roczne - dwuletnie) psy. Zwykle tych ostatnich pozbywa się rodzina, gdy urodziło się dziecko lub ojciec wyjechał do pracy za granicą, a żona nie jest w stanie opiekować się zwierzakiem.
- Trzy spośród pięciu amstaffów są bardzo łagodne - mówi Dominika Andrzejewska z Medora. - Są wysterylizowane, bardzo przyjazne wobec ludzi i nadają się do adopcji. W Łodzi w ciągu pół roku udało się znaleźć nowy dom dla 20 psów tych ras.
- To jest bardzo skomplikowana procedura - mówi Agnieszka Szubert. - Potem przez rok monitorujemy w jakich warunkach żyje pies. Praktyka pokazuje, że amstaffy też mogą być wiernymi i przyjaznymi psami. Trzeba je tylko dobrze traktować. Każdy kto przygarnie amstaffa, rottweilera lub pitbulla może liczyć na pomoc i wsparcie całego sztabu ludzi, którzy dobrze wiedzą jak z takimi psami postępować.
http://www.naszemiasto.pl/pies/