Psy konta problemy...

Od miesięcy trwa paraliż lubelskiego Animalsa, organizacji powołanej do pomocy zwierzętom. Wszystko dlatego, że od lata lubelski sąd nie mógł przeprowadzić zmian w rejestrze stowarzyszenia. Zrobił to dopiero w piątek, w dniu kiedy Kurier zainteresował się sprawą.

- Nie mogłam korzystać z konta stowarzyszenia. Przez kilka miesięcy płaciłam z własnej kieszeni za karmę i leczenie kilkunastu psów i kotów z naszej lecznicy - przyznaje Elżbieta Tarasińska, wiceprezes Lubelskiego Animalsa. - Nie mogłam porzucić zwierząt tylko dlatego, że sąd jest opieszały.

A podopiecznych Animalsa ciągle przybywało. Na początku listopada Tarasińska przygarnęła wygłodzoną suczkę Milkę, która po śmierci właściciela dniem i nocą warowała na jego grobie. - To była chodząca skóra i kości - mówi Tarasińska.

Do lecznicy Animalsa trafił też pies Fifi porzucony przez właściciela. Wypchnięto go z auta na ulicę, a gdy za nim biegł, dawny pan przejechał kołem po jego łapie. - W czwartek przez pół nocy reanimowałam kotkę Stellę umierającą z głodu na ulicy. Nawet nie ma siły głowy podnieść. Mam nadzieję, że przeżyje - wierzy Tarasińska.

Wiceprezes Animalsa twierdzi, że nie miała dostępu do konta stowarzyszenia z winy lubelskiej Temidy. W rejestrze sądowym jako przedstawiciel organizacji figurowała bowiem Teresa Włodarczyk, radca prawny. Jesienią ubiegłego roku sąd powierzył jej tę funkcję w związku ze sprawą o rozwiązanie Animalsa. Równocześnie z mianowaniem przedstawiciela, sąd zawiesił cały zarząd stowarzyszenia.

23 lipca tego roku Sąd Rejonowy w Lublinie uznał jednak, że nie ma podstaw do rozwiązania Animalsa i zakończył sprawę. Cofnął decyzję o powołaniu przedstawiciela i zawieszeniu zarządu. Mimo to, Teresa Włodarczyk nadal figurowała w rejestrze jako przedstawicielka organizacji i działała.

- Wielokrotnie zwracałam się o usunięcie mnie z rejestru. Składałam wnioski w tej sprawie, interweniowałam w sądzie. Zawsze słyszałam "proszę robić swoje". To robiłam - mówi Teresa Włodarczyk. Ta działalność doprowadziła do konfliktu z Tarasińską. Wiceprezes Animalsa twierdzi, że pani mecenas przetrzymywała dokumenty. - To nieprawda. W poniedziałek zaprosiłam przedstawicieli stowarzyszenia, aby im je przekazać. Rok pracy jako przedstawiciel stowarzyszenia kosztował mnie tyle nerwów co 10 lat pracy zawodowej - ocenia.

Mecenas Włodarczyk zniknęła z dokumentów dotyczących Animalsa. - Została wykreślona z rejestru zgodnie z postanowieniem wydanym dnia 5 listopada - powiedział nam w piątek sędzia Marek Zugaj, przewodniczący XI Wydziału Gospodarczego - Krajowego Rejestru Sądowego w Lublinie.

Naszemiasto.pl
Witold Michalak
2010-11-06

źródło: pies
tytuł od redakcji.

 

 
Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie