Psy do pilnowania, nie do jedzenia...

Skowyt czworonogów i sznurek zaniepokoiły przechodniów
Spore zamieszanie zapanowało wczoraj w barze oferującym specjalności kuchni azjatyckiej przy ul. Armii Krajowej - nieopodal komisariatu policji. Psi skowyt dobiegający zza blaszanego ogrodzenia zaplecza jadłodajni zaniepokoił przechodniów, którzy wezwali policję. Ludzie zwracali również uwagę na sznurek przywiązany po wewnętrznej stronie bramy.
- Pewnie hodują psy dla mięsa, które później serwują klientom - mówi jeden z okolicznych mieszkańców. - Ten sznurek jest akurat tak przywiązany, by można na nim było psa powiesić. Policjanci weszli na teren posesji. Okazało się, że czworonogi rzeczywiście są i... mają się dobrze.
- W sumie mamy 3 młode pieski - mówi Can Tran Van , właściciel baru. - Czasami rzeczywiście są głośne i szczekają, to jeszcze szczeniaki. Ale nie dzieje im się żadna krzywda. Właściciel baru tłumaczył się również ze sznurka przywiązanego do bramy.
- Gdy wjeżdżają lub wyjeżdżają samochody, zahaczam sznurek o ogrodzenie, by wrota się nie zamykały. To cała tajemnica tego sznurka - tłumaczył Can Tran Van.

http://www.naszemiasto.pl/pies/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie