Potrójne szczęście

Kiedy Aleksandra Tomczak-Hillebrand wychodzi na spacer ze swoimi pupilami, nie ma osoby, która się za nią nie obejrzy. Łodzianka prowadzi bowiem na smyczy trzy duże psy: Augusta, Juliana i Nike'a. Każdy z nich to znajda - opowiada pani Aleksandra. - Kiedy opowiadam ich smutne historie, to ludziom trudno w to uwierzyć. Nike to najstarszy ze sfory owczarek niemiecki. Mąż pani Aleksandry znalazł go siedem lat temu na ul. Piotrkowskiej. Pies prawdopodobnie uciekł swoim oprawcom, bo miał przypalony papierosem nos. Drugi do rodziny dołączył Julian (właściciele nie wiedzą czy jest to husky, malamut, czy jakaś mieszanka ras). Miał wówczas 5 tygodni i bliski wyczerpania wisiał przywiązany do drzewa w Lesie Łagiewnickim. - To był straszny widok - wspomina jego opiekunka. - Jak można być tak okrutnym, żeby skazać zwierzę na śmierć w takich męczarniach?!

Najmłodszy z gromadki czworonogów jest półtoraroczny amstaff red nose o wdzięcznym imieniu Julian. Państwo Hillebrand znaleźli go wygłodniałego, błąkającego się po dworcu Fabrycznym. To najostrzejszy z całej trójki osobnik. Dlatego jego właściciele myślą o sterylizacji, żeby złagodzić jego charakter. -Na razie przywódcą stada jest Nike, ale jest coraz starszy - tłumaczy pani Aleksandra. - Julian już próbuje pokazać kto tu rządzi. Owczarek może wkrótce nie mieć siły się bronić, i może dojść do nieszczęścia. Dlatego musimy o niego zadbać.

Trzy wielkie psy potrzebują codziennie trzech półgodzinnych spacerów, żeby się wybiegać. Raz lub dwa w tygodniu opiekunowie zabierają je do lasu i cała piątka biega. Dzięki temu państwo Hillebrand mają dobrą kondycję, a psy wyładowują nadmiar energii i mają świetne samopoczucie. Dobrze są też odżywiane. Jedzą głównie mięso z puszek dla psów i suchą karmę, która pozwala im ścierać zęby. Raz na jakiś czas dostają wielką kość, każdy swoją. Na czas jej rozgryzania każdy pies jest zamknięty w innym pomieszczeniu, żeby nie dochodziło do walk.

- To łagodne zwierzęta - tłumaczy Aleksandra Tomczak-Hillebrand. - Niestety musieliśmy z ich powodu kupić większy samochód, żeby się pomieściły i mogły być bezpiecznie przypięte pasami. Tak więc wygodnego matiza zastąpiliśmy dostawczym hyundaiem.

(jed), fot. janusz kubik - Express Ilustrowany
Środa, 9 kwietnia 2008r
http://www.naszemiasto.pl/pies/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie