Nie szczekają bez powodu, na komendę pana zrobią wszystko, są mądre i posłuszne – takie są policyjne psy
Dwumetrowa przeszkoda? Żaden problem. Jak trzeba, to i kilkanaście kilometrów pobiegną za przestępcą. Budzą respekt nie tylko swoim wyglądem. Są inteligentne i niełatwo je wyprowadzić w pole.
Sunia ma 11 lat i jest emerytowanym psem policyjnym. Nie wygląda na swój wiek. Jest szczupła, ma lśniącą sierść i łagodnie wyglądający pysk. – W niczym nie ustępuje "młodzieniaszkom" – mówi jej opiekun. – Jest łagodna jak dziecko i niezwykle posłuszna.
Sunia nie odstępuje opiekuna na krok. Dwa kroki do przodu, Sunia też. Krok do tyłu. Sunia potrafi chodzić i do przodu i do tyłu. Również po schodach.
Maks jest dużo młodszy od Suni i ma groźny wygląd. Nie szczeka jednak bez powodu. Bo po co? Tego nie wymaga od niego opiekun. Chyba, że każe. W ubiegłym roku, w zimie przez 11 kilometrów po śniegu szukał śladu po sprawcy włamania do sklepu. Po kilkugodzinnym biegu dotarł do bloku na jednym z osiedli. To mu nie wystarczyło. Zatrzymał się dopiero przed drzwiami wejściowymi do mieszkania. Wtedy zaszczekał. Złodziej nie krył zaskoczenia. Właśnie wypakowywał łupy.
Sunia nie bierze już udziału w pościgach. Ma dożywotnią emeryturę w policji. Teraz z zaciekawieniem przygląda się "etatowym" psom, które co jakiś czas biorą udział w policyjnym szkoleniu. Kilkadziesiąt psów musi wykazać się wówczas swoimi umiejętnościami.
Na początek łatwe zadanie: bieg ze swoim opiekunem wkoło placu. Przy nodze. Komenda : "Siad"! "Zostań"! nie sprawia im kłopotu. Policjanci sami także muszą wykazać się niezłą kondycją.
Kolejne ćwiczenie – skok przez przeszkodę o ponad dwumetrowej wysokości. Bingo i Toster z niewielkiej komendy na wschodzie Polski biegają w parze. Są jak papużki nierozłączki. Chętnie wykonują razem ćwiczenia.
Toster złapał ostatnio dwóch złodziei samochodowych. W nocy policja otrzymała informację, że obok zaparkowanej mazdy kręcą się podejrzane typy. Przewodnik udał się z Tosterem na miejsce zdarzenia. Z odległości kilkudziesięciu metrów zauważył, że dwie osoby manipulują przy zamku samochodu. Na jego widok zaczęli uciekać. A to dla Tostera jest sygnałem do "zaspokojenia instynktu tropiciela". Zwłaszcza, że pan tak prosił... Po komendzie (zignorowanej przez przestępców):
"Stój – policja! Stój bo puszczę psa!"
Toster z dziką rozkoszą wykonał polecenie. Już sam widok ogromnego wilczura, nawet w kagańcu, który potrafi umiejętnie uderzyć w czułe miejsce mężczyzny budzi u niektórych grymas bólu na twarzy. Tak też było w tym przypadku. Oj, bolało...
Każdy z policjantów mógłby godzinami opowiadać o swoich czworonożnych przyjaciołach. Co raz któryś z nich pogłaszcze swojego pupila za uchem, poklepie po karku. – Odwzajemniają naszą miłość na każdym kroku – mówią. – Ale jak można je nie kochać?
Rusłan – pięcioletni wilczur nie wahał się rzucić na trzech przestępców. Był w kagańcu. Wszyscy zostali obezwładnieni przez psa. Modlili się, żeby wreszcie usłyszeć sakramentalne: Rusłan, do nogi!. – Uderzenia psa może być tak samo silne jak kopnięcie nogą przez człowieka. – mówią funkcjonariusze.
Policyjne psy przydają się szczególnie w mieście. Działają też jak typowe straszaki podczas meczów piłkarskich, gdzie często dochodzi do awantur.
Pies dla polskiego prawodawstwa rzadko bywa głównym "świadkiem" w procesie, zwłaszcza, kiedy jest on podstawowym dowodem. W świetle procedur sądowych powinien on dwukrotnie podjąć trop i doprowadzić do sprawcy przestępstwa. A najlepiej, kiedy to zrobią dwa różne psy. Większość psów to owczarki niemieckie. Szkolenie psa jest nie tylko kosztowne, ale i wymaga pewnych predyspozycji zarówno zwierzęcia, jak i nauczyciela.
– Są psy bardziej lub mnie skoro do współpracy – mówią Joanna Bożyk i Dariusz Kmicik, treserzy. – Z pewnością dobrym i posłusznym uczniem jest owczarek niemiecki. Ale zdarzają się także psy tej rasy, które nie potrafią się niczego nauczyć.
Jeden z emerytowanych policjantów – jeszcze jako etatowy funkcjonariusz – mial pozwolenia komendanta na trzymanie służbowego psa na swojej posesji. Po pracy zajmował się także szkoleniem czworonogów. Nie narzekał na brak chętnych. Właściciele po jakimś czasie nie poznawali swoich pupili. Były karne i posłuszne. – Aż wreszcie trafiłem na spaniela – mówi były policjant. – Po dwóch tygodniach oddałem go właścicielowi. Poddałem się. Trafiłem na tak odporną na wiedzę sztukę, że byłem bezsilny. Ale nie wszystkie spaniele sa takie.
Najtrudniejszym zadaniem treserów psów policyjnych jest nauczenia zwierzęcia kontrolowanej agresji oraz posłuszeństwa.
D. Kmicik, który jest także zawodowym pozorantem zademonstrował, jak można wpływać na agresję psa. Ubrany w strój ochronny podszedł do psa z krótkim pejczem. Prowokował go do agresywnego zachowania. Ze zgrozą patrzyłem na napiętą do granic wytrzymałości smycz. Gdyby nie słuszna postura trzymającego psa policjanta i wytrzymałość smyczy trudno byłoby przypuszczać, żeby treser wyszedł z tego cało. Prowokowanie trwało około dwóch minut. Po pewnym czasie treser podszedł ponownie z pejczem do psa, który w napięciu oczekiwał na kolejną próbę wyprowadzenia go z równowagi. Pozorant zachował się jednak inaczej. Zbliżył się na metr od jego opiekuna i spokojnym ruchem dotykał go pejczem. Zaczął od głowy, potem tułowia i rąk. Pies – ku zaskoczeniu – wszystkich nie reagował. Był jednak cały czas spięty. Pejcz zbliżył się w kierunku psa. Gładził go po sierści i pysku. Żadnej reakcji. Nawet nie warknął.
– Agresja w tym przypadku wzięła się ze strachu psa – wyjaśnia J. Bożyk. – Bał się pejcza. Gdy zobaczył, że jest to niegroźne, że jego panu też nic nie zagraża – uspokoił się.
Najlepsi przewodnicy spotkają się na centralnych mistrzostwach w Sułkowicach, które są rozgrywane od pięciu lat. Spotkają się tam najlepsi przewodnicy z całej Polski.
Policja ma także psy, które potrafią tropić na lądzie i na... wodzie. Jeden z nich znalazł m. in. zwłoki zakopane na głębokości około 1 metra. To efekt jego pracy z przewodnikiem. Potrafi – płynąć – wskazać miejsce, gdzie znajduje się topielec. To rzadka sztuka.
Policyjne psy potrafią odnajdywać nie tylko miejsce ukrycia się przestępców. Są wykorzystywane także do szukania narkotyków. W jaki sposób szkoli się psy w tym kierunku? Czy podaje im się narkotyki?
– Ani policja ani straż graniczna nie stosuje takich metod – mówią policjanci. – Pies identyfikuje zapach, a nie materiał. Wykorzystujemy specjalne pochłaniacze, które odpowiadają zapachowi narkotyków lub materiałów wybuchowych. Są one niestety dosyć kosztowne.
Do niektórych ośrodków szkolenia można skierować także swojego czworonoga na szkolenie. Trwa ono 4-5 miesiecy. Po trzydziestu dniach psy zdają egzamin kontrolny. Na 50 psów odpadają najczęściej dwa. Szkolenie jest jednak dosyć kosztowne. Ale za to jak nasz pies będzie się słuchał. Chyba, że będzie jednym z dwójki "niezdaluchów"...
Artykuł powstał przy współpracy z serwisem znajdz-taniej.pl
Artykuł partnera