Pracownik linii lotniczych Air Canada, wypuścił dwuletniego charcika włoskiego z klatki, w której miał podróżować samolotem. Pies oczywiście zgubił się. Przyjaciel Jutty Kulic chorował na raka, a zanim zmarł, kobieta obiecała mu, że znajdzie nowe domy dla wszystkich jego zwierząt, w tym dla Larry'ego - dwuletniego charcika włoskiego. Dom znalazł się w Kanadzie, więc Jutta Kulic zarezerwowała psu lot z San Francisco do Kanady. Larry'ego umieściła w klatce transportowej, a pracownikom linii lotniczych poleciła, by pod żadnym pozorem jej nie otwierali, chyba że w zamkniętym pomieszczeniu. Lot odwołano, pies miał polecieć kolejnym, późniejszym. Jeden z pracowników Air Canada postanowił więc wyprowadzić psa na spacer. Larry, przestraszony nieznanym miejscem i sytuacją, uciekł. Jutta Kulic dostała z lotniska telefon, że pies zaginął, ale że pracownicy lotniska starają się go znaleźć. Telewizja CBS wysłała do Air Canada e-mail z pytaniem, co poszło nie tak i czy takie sytuacje nie będą miały miejsca w przyszłości. W odpowiedzi CBS otrzymała taką wiadomość: „Myślę, że to zignoruję. To lokalny news o zagubionym psie. Władza jest sparaliżowana i bliska niewypłacalności, a amerykańskie media tak spędzają czas". Odpowiedź prawdopodobnie miała być wysłana do pracownika biura prasowego, jako instrukcja, jak potraktować sprawę, ale trafiła prosto do mediów.
Air Canada zapewnia, że cały czas szukają psa, ale Jutta Kulic obawia się, że już nigdy nie zobaczy Larry'ego.