Pies był agresywny, bo się bał

Pabianickie schronisko dla zwierząt po raz kolejny przygarnęło psa, który najprawdopodobniej przestał być potrzebny swojemu właścicielowi. Tym razem sytuacja była o tyle niebezpieczna, że porzucony czworonóg stwarzał zagrożenie dla przechodniów. Właściciel przywiązał go do latarni na ul. Partyzanckiej i zostawił. Psu spadł w dodatku z pyska kaganiec. Czworonóg, najwyraźniej przestraszony sytuacją, stał się agresywny. Do schroniska przywiozła go straż miejska.

- Był przywiązany w takim miejscu na ulicy, że wręcz niemożliwe jest to, by ktoś o nim zapomniał. Sądzimy, że zostawiono go tam celowo. Właściciel jest chyba spoza Pabianic, bo mieszkańcy wiedzą, że mogą do nas przywieźć psa i przyjmiemy go bez większych opłat - podkreśla Bożena Pluta , pracownik pabianickiego schroniska.

Przywieziony pies to owczarek moskiewski stróżujący. Ma około 1,5 roku. Nadal jest bardzo przestraszony. Boi się podejść do ogrodzenia kojca, widać, że raczej wcześniej w nim nie przebywał. Powoli jednak się uspokaja. Gdy dojdzie do siebie, będzie raczej łagodnym psem. Będzie mu potrzebny nowy dom, bo pracownicy schroniska nie przypuszczają, by odnalazł się jego właściciel. Po raz kolejny do schroniska trafił też pies z rodowodem. Tym razem jest to mops. Ma w pachwinie tatuaż potwierdzający rodowód. Mops ma około 6 - 7 lat. Do schroniska przywieziony został z ul. Narutowicza.

(dep) - Express Ilustrowany
Środa, 16 kwietnia 2008r.
http://www.naszemiasto.pl/pies/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie