Warszawianka, która parę dni temu wskakiwała w ostatniej chwili do wagonu metra w Warszawie, miała ze sobą psa na smyczy. Zwierzak nie zdążył wbiec do pociągu. We wtorek wieczorem na warszawskiej stacji pl. Wilsona, jedna z pasażerek usiłowała wejść do pociągu metra po sygnale do odjazdu. Niestety, najwyraźniej zapomniała że ma z sobą psa na smyczy i naraża go na zagrożenie . Pasażerka wskoczyła do wagonu, ale drzwi zatrzasnęły się na smyczy i pies został na niej między pojazdem a peronem. Gdy metro ruszyło, pasażerowie wzywali maszynistę za pomocą przycisku. Pociąg zwolnił i zatrzymał się na następnej stacji. Właścicielka psa powiedziała pracownikom metra, co się wydarzyło i udała się do domu. Maszynista pociągu, jadącego w przeciwnym kierunku, zobaczył leżącego w tunelu metra małego psa i zgłosił to dyżurnemu, który wysłał pracownika Służby Ochrony Metra, by zabrał czworonoga z torów. Pasażerka zostawiła swoje dane, powiadomiono ją, by odebrała podopiecznego. Trudno sobie wyobrazić, co przeżył zwierzak i jaką traumę musi teraz mieć. Trudno też przypuszczać, że nie odniósł żadnych obrażeń.