150 razy szukała materiałów wybuchowych, bardzo często ratowała swemu opiekunowi życie - labradorka Casey i sierżant marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, Ross Gundlach, służyli razem w Afganistanie. Gundlach obiecał swojej podopiecznej, że jeśli przeżyją,adoptuje ją- dotrzymał danego słowa. Sierżant Ross Gundlach służył w Afganistanie przez dwa ostatnie lata. Spędzał z labradorką 24 godziny na dobę, a suczka nieraz ratowała opiekunowi życie. Więź, jaka wtedy się rodzi, pozostaje na całe życie, i dlatego Gundlach obiecał, że ją adoptuje, gdy tylko będzie taka możliwość. Ma nawet tatuaż z jej wizerunkiem na przedramieniu. Gdy sierżant zakończył służbę, wrócił do domu i zamierzał studiować fizykoterapię na Uniwersytecie Wisconsin. Zajął się jednak najpierw staraniami o adopcję Casey. Suczka również zakończyła służbę w wojsku i została przekazana do dyspozycji komendanta Straży Pożarnej w stanie Iowa. Gundlach napisał list, w którym opowiadał, jak bardzo związany jest z Casey. Został wezwany na rozmowę, a gdy dotarł do Des Moins , okazało się, że wcześniej ma wziąć udział w święcie służb mundurowych. Nie wiedział, jaka czeka go niespodzianka. Podczas uroczystości, szef strażaków opowiedział o tym, jak Gundlach zasypywał go listami ze zdjęciami psa, i że podjął decyzję o zgodzie na adopcję. Chwilę później zza pleców Gundlacha wyłoniła się labradorka i radości obojga nie było końca. Okazało się, że Reynolds zwrócił się o pomoc do organizacji dobroczynnej Elks Association iw ciągu trzech dni zebrała 8,5 tysięcy dolarów, by wykupić suczkę ze służby w straży pożarnej. Pieniądze będą przeznaczone na szkolenie innego psa.