Rolnik spod Miastka rzucił policji rękawicę. Twierdzi, że jego dwaj synowie „siedzą za niewinność”, a jego samego bezpodstawnie oskarżono o szczucie funkcjonariusza psami. Stróże prawa spokojnie odpowiadają, że racja jest po ich stronie, a jedyną prawdą są policyjne protokoły.
– Nie szczułem policjanta psami, a moi dwaj synowie nie pobili grzybiarza. To nieprawda. Trafili do aresztu bezpodstawnie i będę to udowadniał – mówi Jan Kwiatkowski.
A najbardziej rozsierdziła go policyjna notatka, którą nazywa stekiem bzdur. Napisano w niej, że dwóch młodych mężczyzn: 18-latek i 20-latek, spryskali gazem łzawiącym 57-letniego mężczyznę, który w lesie pod Miastkiem zbierał grzyby. Pobili go i zabrali zbiór grzybów oraz paczkę papierosów.
– Oczy spryskali mu gazem. Gdy próbował uciekać został zatrzymany, przewrócony na ziemię i skopany – relacjonował Michał Gawroński z Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.Policja szybko namierzyła sprawców. Okazali się nimi bracia z podmiasteckiej wsi. Gdy policjanci próbowali aresztować starszego, na pomoc ruszył ich ojciec. Najpierw odciągał funkcjonariuszy, a później poszczuł ich psami. – Zwierzę ugryzło policjanta w łydkę rozrywając spodnie – podkreślał Gawroński.
Bracia zostali zatrzymani i trafili do aresztu. Usłyszą zarzuty dokonania rozboju, a ich ojciec odpowie za zmuszanie do odstąpienia od czynności służbowych i szczucie psami. Braciom za rozbój grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Zaś ich ojciec może spodziewać się kary do 3 lat pozbawienia wolności i grzywny do tysiąca złotych.
To wersja policji, bo Kwiatkowski widzi sprawę zupełnie inaczej. – Policja wtargnęła na moje podwórko, a że psy były spuszczone, to zaatakowały. Powiedzieli tylko, że moi synowie pobili człowieka, a oni przecież pracowali na gospodarce. Wprawdzie jeden poszedł na grzyby, ale cały czas był blisko domu. Tego człowieka w lesie musiał pobić ktoś inny – zarzeka się Kwiatkowski.
Stróże prawa nie ustępują.
– Policjanci nie wtargnęli na posesję, tylko w świetle prawa weszli na podwórko. Mieli uzasadnione podejrzenie, że ukrywa się tam osoba, która popełniła przestępstwo. Gdyby nie mogli tak postępować, to byłaby to chora sytuacja. Konieczność każdorazowego proszenia o pozwolenie poważnie utrudniałaby łapanie przestępców – podkreśla Gawroński. Według jego wiedzy, winny jest również ojciec, który szczuł psami policjanta. – Nie dość, że krzyczał „bierzcie go” „ksa ksa” itd., to jeszcze wypuścił psy poza podwórko. Odpowie więc nie tylko za szczucie, ale i za nietrzymanie zwierzęcia pod opieką, bo pies pogryzł policjanta poza posesją, przy radiowozie – dodaje.
Jednak rolnik zapowiada, że będzie walczył do upadłego. Zaczął od złożenia skargi w komisariacie policji, a później swoje racje będzie udowadniał w sądzie.
Mateusz Węśierski
www.naszemiasto.pl/pies