Florek - dog strażacki

Florek otarł się o śmierć. Po wypadku mieszka w nowostawskiej remizie. Wyszedł z tarapatów i swoim obecnym opiekunom odpłaca się wierną służbą. Może zostanie psem-strażakiem. Strażacy-ochotnicy z Nowego Stawu są spokojni o swoją remizę. Między innymi dlatego, że od niedawna mieszka w niej dog niemiecki, którego przygarnęli. Florek jest pod opieką miejscowej OSP od 6 stycznia br.
- Wtedy dostaliśmy zgłoszenie, że na ulicy Żuławskiej na przystanku leży piesek. Miał ranę aż do kości. Najprawdopodobniej został potrącony - opowiada druh Piotr Pelowski.

To on pojechał po doga i przywiózł go do remizy. Tam lekarz weterynarii udzielił czworonogowi pierwszej pomocy. Wtedy to jeszcze nie był Florek, lecz po prostu nieznany pies z przystanku. Po konsultacjach druhowie uznali, że innego imienia, niż na cześć patrona strażaków, nie może otrzymać. Na początku z kondycją Florka nie było za dobrze.
- Przez pierwszy tydzień po wypadku tylko podnosił głowę. Ja go z rąk karmiłem - opowiada Piotr Pelowski. - Nie wiedzieliśmy, czy pies jest groźny, ale prezes pozwolił go trzymać. Florek na początku nas się bał.

Na ciele doga jeszcze widać ślad po wypadku; na szczęście, rana dobrze się zrasta. Po jego zachowaniu widać też, że wraca do formy. Nie tylko widać, ale i słychać. Mieszkańcy opowiadają, że gdy czasem przechodzą obok remizy, słyszą, że Florek czuwa. Łomot w bramę wjazdową do garażu działa na wyobraźnię... Lecz nie ma tam żadnej bestii, tylko pies, który dla „swoich“ jest łagodny i oddany. Na dodatek, ma dobre maniery.

- Jak chce wyjść na dwór, daje znać piszczeniem - mówi Piotr Pelowski.

W opiece nad Florkiem pomagają strażakom-ochotnikom mieszkańcy.
– Nieocenioną pomocą służą pani Ewa Zięba i państwo Lonescu, przekazując jedzenie dla psa. Podobnie Szkoła Podstawowa nr 2. Florek nie chodzi głodny - mówi st. kpt. Marek Roman, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Stawie. Jakie będą dalsze losy psa myśliwskiego, który został czworonożnym członkiem OSP?

- Druhowie wyrazili chęć, by przygarnąć go na stałe. Na razie wyraziłem zgodę, bo widzę, że chętnie i dobrze się nim opiekują - tłumaczy Marek Roman.


RADOSŁAW KONCZYŃSKI - Dziennik Bałtycki
Czwartek, 27 marca 2008r.
http://www.naszemiasto.pl/pies/

 
Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie