Chcę oddać psa do fundacji

Półtora roku temu pani Grażyna Gałuszka kupiła swojej wnuczce dwa labradory. Dziewczynka wyjechała jednak z rodzicami do Francji i nie mogła zabrać ze sobą swoich pupili. Psami nie ma kto zajmować się na co dzień, bo pani Grażyna pracuje. Po obejrzeniu w tv programu o dogoterapii postanowiła więc oddać psiaki do pracy z dziećmi.
- To spokojne zwierzęta - mówi pani Grażyna. - Wnuczka bardzo żałowała, ale nie mogła się nimi zająć. Zainspirował mnie program na temat wspomagania leczenia różnych schorzeń kontaktem z psami. Pomyślałam, że moje labradory mogłyby się do tego nadać.
Jednak zostanie psim terapeutą to wcale nie taka łatwa sprawa.
- Jeśli ktoś przekazuje nam psa, musimy najpierw znaleźć wolontariusza, który się nim zaopiekuje - tłumaczy Andrzej Niedzielski z fundacji dogoterapeutycznej "Ama canem". - Potem przechodzimy do testów, które wskażą, czy zwierzę może uczestniczyć w dziecięcej terapii.
Testy to przede wszystkim obserwacja psa w różnych sytuacjach, np. w kontaktach z obcymi, z dziećmi.
- Czworonoga od razu dyskwalifikują nadmierna strachliwość i agresja - mówi Andrzej Niedzielski. - Jeśli te cechy wybijają się na plan pierwszy, pies nie nadaje się do dogoterapii.
Według specjalistów, obiegowa opinia o labradorach jest nieco zbyt ogólnikowa.
- Przyjęło się, że to łagodne psy, wprost stworzone dla dzieci - mówi A. Niedzielski. - To duże uproszczenie. Labradory są pełne temperamentu i energii, co nie zawsze korzystnie wpływa na kontakty z maluchami. Chociażby zwykłe machanie ogonem na powitanie - dość potężnie zbudowany "labik" może nawet niechcący uderzyć nim dziecko.
Niektórzy przedstawiciele tej rasy są krnąbrni i uparci, co również nie jest pożądane.
(kb)-Express Ilustrowany
Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie