Po naszym artykule o bezdomnych psach na ozorkowskich ulicach zadzwoniło do naszej redakcji wielu mieszkańców. Zatelefonowała m.in. Aneta Świderska, która chce złożyć skargę na burmistrza miasta do Urzędu Wojewódzkiego, z powodu braku zainteresowania urzędników bezdomnym czworonogiem, którego znalazła przed domem.
- Pies błąkał się. Zrobiło mi się go żal, więc nakarmiłam go w domu. Później zadzwoniłam do magistratu, żeby zabrali znajdę do jakiegoś schroniska - opowiada Aneta Świderska . - Urzędnicy mieli poinformować mnie, kiedy strażnicy zajmą się sprawą, ale tego nie zrobili. Pojechałam więc z psem do schroniska w Łęczycy. Tam usłyszałam, że nie zostanie przyjęty, bo Ozorków ma podpisaną umowę ze schroniskiem pod Kutnem. Wróciłam i znów zadzwoniłam do urzędu. Usłyszałam, że pies nie jest już bezdomny, bo go przygarnęłam. To jakiś absurd. Czy mam wyrzucić psa, żeby urzędnicy zareagowali?
- Pani, która przygarnęła psa, stała się automatycznie jego właścicielką - twierdzi Izabela Dobrynin , rzecznik burmistrza. - Takie są przepisy. Miasto ma obowiązek reagować tylko w sytuacji, gdy psy błąkają się po mieście. Ta kobieta powinna zadzwonić do magistratu lub strażników wtedy, gdy zauważyła psa na ulicy.
Przejeżdżający przez Ozorków kierowcy od tygodni dokarmiają psa, koczującego przy krajowej jedynce. Psa porzucił tam właściciel, a zwierzę wciąż czeka na swojego pana. Strażnicy miejscy tłumaczą się, że nie mogą złapać czworonoga, bo jest nieufny w stosunku do ludzi. Jak sprawdziliśmy pies sam podchodzi do obcych a nawet pozwala się im głaskać...
(stop) - Express Ilustrowany
http://www.naszemiasto.pl/pies/