23.02.2010: ZWIERZĘTA - Jestem tylko malutkim psem, ale potrafię zjeść wszystko

Koronkowe stringi czy prezerwatywy, łańcuchy choinkowe, maskotki, foliowe torebki, gwoździe, taśmy magnetofonowe, patyczki od szaszłyków – oto, co może znaleźć się w brzuchu naszych ukochanych piesków. Czasami potrzebna jest interwencja chirurgiczna.
– Zjedzenie czegoś niestrawnego powoduje zaburzenia w układzie pokarmowym – tłumaczy Jarosław Paryzek, weterynarz z lecznicy przy ulicy Grunwaldzkiej. – Zwierzę wymiotuje, nie może się wypróżnić, nie ma apetytu. Zawsze w takich sytuacjach trzeba zabrać je do weterynarza, który stwierdzi, czy faktycznie powodem dolegliwości jest połknięcie jakiegoś przedmiotu.
A problem wcale nie jest taki sporadyczny. Kiedyś często zdarzało się, że psy zjadały taśmy magnetofonowe. Było to bardzo niebezpieczne, taśmy ciągnęły się, nieraz rozcinały im jelita.
– Teraz wyciągamy najczęściej piłeczki, kamienie, fragmenty maskotek i zabawek, czyli to, co pies zjadł przez nieuwagę, na przykład w trakcie zabawy – mówi Paryzek. – Psy łykają też sznurki od szynek czy pachnące jedzeniem foliowe torebki.
Podobne przedmioty lekarze wyciągają także w klinice weterynaryjnej doktora Grzegorza Wąsiatycza przy ulicy Mieszka I. Stworzono tam nawet gablotkę „Uwaga! – zjem wszystko”, do której trafiają przedmioty wyjęte ze zwierzęcych żołądków.
– Są w niej skarpety, koronkowe stringi, zegarek kieszonkowy i taki na rękę, który jeszcze działał, jak wyjęliśmy go z psa – opowiada Grzegorz Wąsiatycz.
Z jamnika wyjęto raz... patyczek do szaszłyka. Pies był tak łakomy, że zjadł smakołyk w całości. W psich żołądkach bywały także części filtrów samochodowych, igła z nitką czy lateksowy kurczak w całości (połknął go bokser). Pół biedy, jeśli zwierzakowi uda się wydalić niestrawny przedmiot. Są jednak sytuacje, gdy ostre krawędzie połkniętego fantu kaleczą narządy albo zatykają jelita. Problem nie dotyczy tylko psów.
– Koty łykają sznurki i plastikowe folie – mówi lekarz weterynarii Jarosław Przybylski. – Raz wyjmowałem z kota złotówkę, inny zjadł 10-centymetrowy fragment łańcucha choinkowego. W tym przypadku udało się jednak uniknąć operacji – dodaje.
Przybylski jednak specjalizuje się w leczeniu gadów. To on wyciągał z pytona z palmiarni kilkucentymetrowy drut, który wbił się w jelito, a z żołądka warana dwa spore kamienie i skorupy (pozostałości jaja lub piłeczki pingpongowej).
– Gady połykają najczęściej fragmenty wyposażenia terrarium – mówi. Dodaje, że zdarzało się mu też wyciągać haczyki z żółwi karmionych rybami, u żółwi lądowych zdarza się zapiaszczenie przewodu pokarmowego. By ustrzec zwierzaki przed zabiegiem u weterynarza, trzeba zwracać uwagę, czym się bawi.
– Kupować tylko specjalistyczne zabawki dla zwierząt. A na spacerach nie rzucać do aportowania wszystkiego, co jest pod ręką – radzi dr Wąsiatycz.
Lew zjadł misia. Dwa lata temu, w klinice weterynaryjnej doktora Wąsiatycza, operowany był lew. Lekarze musieli wyjąć z niego maskotkę.
Lew o imieniu Lord występował w cyrku. Jeden z widzów rzucił na scenę maskotkę, którą król zwierząt zjadł. Przedmiot z filcu i żyłki uszkodził mu jelito w dziewięciu miejscach i zapchał dwunastnicę. Weterynarzom udało się wyjąć maskotkę. Co ciekawe, lew wkroczył do kliniki prowadzony przez opiekuna na smyczy. Chwilę przed jego wejściem ucichły wszystkie inne zwierzęta w poczekalni.

 

Katarzyna Fertsch, Agnieszka Smogulecka

www.naszemiasto.pl/pies

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie