Samolot z polskimi ratownikami i tonami sprzętu nie uzyskał zgody na lądowanie na Haiti. Z powodu zbyt dużego ruchu w powietrzu, konieczne było lądowanie na Dominikanie. Teraz ratownicy, w tym Marcin Ratajczak z psem labradorem z Poznania, mają do przebycia 300 kilometrów lądem. Wielkopolscy strażacy mieli odlecieć wczoraj rano z Okęcia na Haiti nieść pomoc ofiarom trzęsienia ziemi. - Odkąd dowiedzieliśmy się o tragedii na Haiti liczyliśmy się z możliwością udziału w akcji ratowniczej. Po to przecież się szkoliliśmy - mówi kpt Bartosz Tunia. Samolot, który startował ze stołecznego lotniska na Haiti nie uniósł jednak tylu ludzi i sprzętu, ile planowano. W ekipie ratunkowej znalazł się więc tylko jeden ratownik z Poznania. Trzech wielkopolskich strażaków wyruszyło do Warszawy, by stamtąd rządowym samolotem polecieć na Haiti. W grupie ratowników znaleźli się dwaj przewodnicy psów starszy strażak Marcin Ratajczak z Poznania, kpt. Bartosz Tunia z Gostynia oraz kpt Grzegorz Orłowski z Tulec. Mieli być oni członkami 63-osobowej grupy polskich ratowników poszukiwaczy. Wraz z psami szkolonymi do poszukiwania ludzi zasypanych pod gruzami chcieli próbować odnaleźć ofiary trzęsienia ziemi jakie w tym tygodniu nawiedziło wyspę Morzu Karaibskim. Do samolotu weszło dziewięciu ratowników mniej niż planowano. Wśród nich jest Marcin Ratajczak z psem ratownikiem rasy labrador. Okazało się bowiem, że samolot musi unieść dodatkową ilość paliwa, dlatego tuż przed odlotem dwóch poznańskich ratowników z psem dowiedziało się, że może wracać do Poznania. O tym że polecą na ratunek dowiedzieli się na służbie. Swoje rodziny poinformowali o tym fakcie telefonicznie. - Syn nie bardzo chciał mnie puścić, ale powiedziałem, że szybko wrócę - mówi kpt Grzegorz Orłowski. Na Haiti zabierają ze sobą dwa psy: Ulfisa i Bilasa. Starszy strażak Marcin Ratajczak żartował przed wyjazdem z Poznania, że jego pies jest dłużej w straży niż on sam. W jaki sposób polscy ratownicy będą nieśli pomoc okaże się już na miejscu. - Może się zdarzyć, że psy już nie będą poszukiwały, a my będziemy opatrywali rannych - mówił kpt Grzegorz Orłowski. Wyjazd tej piątki na misje na Haiti jest pierwszym poznańskim udziałem w tak poważnej akcji ratunkowej na świecie. - Polscy strażacy nieśli już pomoc w Turcji, Pakistanie, Armenii, Iranie i Indiach - mówił kpt. Tomasz Krajnik. Oprócz Wielkopolan na Haiti polecieli ratownicy z Nowego Sącza, Łodzi, Gdańska i Warszawy. Zabiorą ze sobą cztery tony sprzętu oraz wyżywienie na co najmniej sześć dni. Część żywności - tą dla psów przygotowała poznańska Szkoła Aspirantów PSP.
Robert Domżał
www.naszemiasto.pl/pies