2010-03-04: Prąd z latarni poraził psa

Fatalnie zakończył się wieczorny spacer po retkińskim osiedlu dla trzyletniego Lucky'ego, psa rasy husky. W ubiegłą niedzielę został porażony prądem po dotknięciu kabla wystającego z otwartej puszki umieszczonej na latarni w pobliżu pętli tramwajowej przy al. Wyszyńskiego.

- Lucky upadł na ziemię i zaczął piszczeć - opowiada jego właściciel Kamil Jabczyński . - Musiałem zanieść go do domu na rękach, ponieważ miał sztywne tylne łapy i nie był w stanie samodzielnie chodzić. Właściciel późnym wieczorem pojechał ze swoim pupilem do weterynarza. Za wizytę zapłacił 82 zł. Zwierzę dostało zastrzyk, ale nadal z trudem się porusza.

- Muszę wnosić go na rękach po schodach, jest osowiały i boi się wszystkiego - mówi pan Kamil. Wezwana na miejsce niedzielnego zdarzenia straż miejska, zawiadomiła o wypadku pogotowie energetyczne. Jego pracownicy z trudem zamknęli drzwiczki na słupie oświetleniowym i zabezpieczyli przewody, które były przyczyną porażenia psa.

- Okazało się, że dwadzieścia metrów dalej na kolejnej latarni są także otwarte drzwiczki, których energetykom nie udało się zamknąć - mówi pan Kamil. - A przecież tamtędy przechodzą nie tylko psy, ale także małe dzieci, ciekawe wszystkiego. Właściciel porażonego prądem psa zamierza domagać się odszkodowania od zakładu energetycznego.

- Jeśli będzie trzeba, wystąpię na drogę sądową - deklaruje Kamil Jabczyński. - Będę domagał się zwrotu kosztów leczenia Lucky'ego i wypłacenia odszkodowania na rzecz schroniska dla zwierząt.

- Pootwierane latarnie to efekt wandalizmu, nie wiedzieliśmy o tym, bo mieszkańcy nie zgłaszali takiego problemu - zapewnia Alina Chwiejczak z Łódzkiego Zakładu Energetycznego. - Jeżeli właściciel psa zażąda odszkodowania, rozpatrzymy jego wniosek; jesteśmy ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej. Musimy jednak wziąć pod uwagę także to, że wina leży również po stronie opiekuna psa, który nie dopilnował swojego pupila.

- Jeśli właściciel psa będzie dochodził roszczeń od ubezpieczyciela zakładu energetycznego lub w inny sposób, potwierdzimy, że porażenie prądem zwierzęcia na skutek niezabezpieczonego przewodu miało miejsce - mówi Radosław Kluska ze straży miejskiej.

(ij), fot. łukasz kasprzak - Express Ilustrowany

źródło, za zgodą: http://naszemiasto/pies/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie