Niespodzianka. Kupowanie kota w worku to znana wszystkim z życia sytuacja. To podejmowanie ryzyka, że coś co właśnie kupiliśmy może nas zaskoczyć. I to wcale nie musi być przyjemna niespodzianka.
To jak kupowanie ubrania czy butów bez przymiarki. Za duże, za małe, uwiera i wyglądamy tak sobie... lustro popękało z wrażenia. To jak zamawianie nieznanej potrawy ale ponoć nieziemsko smacznej. Tak, nieziemsko. Cena kosmiczna, wielkość dania jak widok z Ziemi jakieś odległej planety a smak...do dziś wspominasz te turbulencje w żołądku i uczucie nieważkości. To jak kupowanie psa „rasowego” bez rodowodu. Niby wyrósł podobny do tego rasowego czyli z rodowodem ale jakby jakiś inny. Podobny? Może trochę? A może bardziej. Zależy jak spojrzeć. Ale na pewno nie taki jak powinien być. Nie wszyscy lubią niespodzianki i nie trudno nim się dziwić.
Podobieństwo. Na stole dwa, zielone jabłka. Podobne jak dwie krople wody. Jedno jest prawdziwe a drugie z gipsu i jeszcze ma robala w środku. Które wybrać? Które chciałbyś zjeść? Zakładamy, że chcesz zjeść jabłko a nie udawać bohatera. Wybór prosty, weźmiesz oba jabłka do ręki i już wiesz. I możesz cieszyć tym prawdziwym a nie podobnym. I choć na pierwszy rzut oka identyczne jest coś co je odróżnia. Ich pochodzenie. Jedno z drzewa drugie z np. pracowni plastycznej.
Pogłoski. To niesprawdzone i niepewne wiadomości. Coś jak plotki. Ktoś, gdzieś, coś usłyszał i szerzy wiedzę na ten temat. Rozmija się z prawdą ale wie lepiej. Nie sprawdził ale chętnie opowie innym jak to było, jak wygląda, niech inni też posiądą tą cenną wiadomość. I niech wiedzą. Że skrzywdzi przy okazji? Że ktoś straci dobre imię? Że będzie postrzegany wedle życzenia głoszącego pogłoski a nie takim jakim jest naprawdę? I to z reguły nie będzie korzystny wizerunek? Szczególik nie wart zachodu. Plotki żyją! Czasem umierają szybko a czasem ciągną się za obiektem plotek przez wieki. A czasem, co najgorsze, zdają się prawdą bo nikt nie chce wyjaśnić jaka jest prawda naprawdę. Ale ponieważ ma być, wbrew tytułowi, o psach...
Pies jaki jest można zobaczyć. Jaki ma być jamnik króliczy czy maltańczyk możemy przeczytać, jeśli nie wiemy. Wiedza w dzisiejszych czasach nie jest pilnie strzeżoną tajemnicą dostępną dla wybrańców (oczywiście nie chodzi o budowę supertajnych samolotów szpiegowskich). Każda rasa ma wzorzec, na temat każdej są opracowania. Nie są one objęte żadną tajemnicą i nie grożą tortury za zdobywanie informacji o rasach i o tym jak powinien wyglądać pies danej rasy. Żadnych niespodzianek, żadnego „że podobny”, żadnych plotek. Opisany wygląd i psychika. Opisane pochodzenie i po co dana rasa została stworzona. Żadnej tajemnicy.
Pies nie ma być „podobny”, ma być taki jak opisany ideał we wzorcu. Owszem mogą być małe różnice ale im bliższy wzorcowi tym lepszy. I ma mieć pochodzenie opisane w rodowodzie. No, może albo nawet powinien być „podobny”... ale do swoich rodziców i przodków. Ale nie do np. jamnika i maltańczyka jednocześnie w zależności jak pada światło.
Podobieństwa rodzą nieporozumienia. I pogłosko/plotki. Przypisywanie cech psom danej rasy bez jej znajomości jest tego dowodem. Ten jest zły, ten głupi a ten dobry i mądry. Rottweiler zły, pudel głupi a mądry i dobry to pies sąsiada. A może warto sprawdzić? Rottweiler jest odważny, opanowany i wierny. Pudle zajmują najwyższe lokaty w psich testach na inteligencję. A pies sąsiada ... nosi gazetę. Bez wiedzy, bez znajomości rasy ludzie głoszą „prawdy” kynologiczne. A może pies danej rasy powinien pozwać takich mędrców o pomówienie, szkalowanie i zażądać zadośćuczynienia? A kot worku może być podobny i niepodobny do wszystkiego i wcale nie musi być kotem. Miejmy tego świadomość. A pretensje do siebie. I ewentualne konsekwencje przyjmijmy mądrzejsi, że podobne nie jest tym samym a niespodzianki bywają niemiłe. A plotko/pogłoski są nieprawdziwe i po prostu głupie.