Pies. Dominacja? NIE!

Kiedy do naszego domu przybyła pierwsza psina, miałem jeden cel: NIE POZWOLIĆ SIĘ PSU ZDOMINOWAĆ. Jako młody psi właściciel świeżo po lekturze książek J. Fennell stwierdziłem, że to ja i tylko ja mam być alfą w moim domu. Brzmiało to w miarę prawdopodobnie, bo przecież w oczach mało świadomego właściciela czworonoga, każdy maluśki 8-10 tygodniowy szczeniak nie marzy o niczym innym niż przejęcie przywództwa w ludzkim stadzie i dominowania nad człowiekiem cięższym od niego kilkadziesiąt razy.

Ja też tak myślałem.
Rozpocząłem więc twarde ustalanie zasad dominacji w moim domu. Na niewiele to się zadało, bo może i pies zaczął mnie słuchać, ale wyraźnie czułem, jak tracę z psem relację i z najlepszego przyjaciela człowieka moja suka staje się pionkiem w walce o dominację.
Znalazłem się w potrzasku porad pani Fennell.
Bardzo szybko –na szczęście –wyciągnąłem wnioski i zamiast zabraniać psu bycia w mojej obecności, zacząłem go nią nagradzać. Zamiast przepychać się z psem w drzwiach, pozwalałem wybiegać mu pierwszemu do ogrodu i nauczyłem go wracania na komendę, by wspólnie z nim się bawić, zamiast jeść z psiej miski nauczyłem go cicho czekać na jedzenie.

Zauważyłem spustoszenie, jakie w relacjach psio-ludzkich wyczynia teoria dominacji. Brak zrozumienia. Nikłe poznanie przyzwyczajeń psów. Zerowa świadomość na temat potrzeb i predyspozycji danej rasy. No i zrzucanie odpowiedzialności za każde negatywne w oczach człowieka zachowanie na wilcze przyzwyczajenia psów. Dzięki Bogu Fennell nie zezwala na żadne przejawy agresji wobec psów, jednak śmiem twierdzić, że od teorii dominacji niedaleko jest do stosowania drastycznych kar na psach nie chcących się podporządkować ‘osobnikowi alfa’ –kopania  klatkę piersiową, przewracania na grzbiet czy wielogodzinnych izolacji.

Chcę, by właściciele psów umieli się z nimi porozumiewać, ‘czytać’ je i żyć w dobrej  z nimi  symbiozie. Nic tak nie cieszy jak wzajemne zrozumienie psa i człowieka. A nie uzyskamy tego próbując zdominować nasze psy! Stąd ten artykuł, którego trzon stanowi treść jeden z moich prac zaliczeniowych ze studium dla psich trenerów.

Na początek musimy pamiętać, że redukcja pozycji w stadzie, zwana inaczej Teorią Dominacji, której najbardziej znanymi w Polsce propagatorami byli Jan Fennell i przez większość swojego życia John Fisher, zbudowana została na wnioskach wysnutych z obserwacji zachowań stadnych wilków, które według jej twórców można przenosić na zachowania psów w stadzie składającym się z psów i ludzi.

Jej główne założenia to :

 

  • 1.    Pies nie śpi w naszym łóżku
    Nie dopuszczenie by pies spał na naszym łóżku i wylegiwał się na naszych     fotelach –za to my możemy siadać na jego posłaniu;
  • 2.    Pies nigdy nie je pierwszy
    Należy przygotowywać jedzenie dla psa w jego obecności –a przed podaniem psu miski należy zjeść coś wcześniej na oczach psa; 
  • 3.    Pies nie może wygrywać
    Wszystkie gry i zabawy powinny być pod pełną naszą kontrolą, nie należy bawić się z psem w gry siłowe, a już nigdy nie należy pozwolić psu wygrać np. w przeciąganiu szarpaka; 
  • 4.    Pies nie może siadać na wyższym poziomie niż właściciel (np. na szczycie schodów);
    Zawsze człowiek musi iść pierwszy schodami, bo musi znajdować się wyżej niż pies. W ogóle szczyt schodów, czy piętro powinny być zamknięte dla psa, gdyż tam znajduje się ‘ludzkie gniazdo’; 
  • 5.    Pies nigdy nie wchodzi pierwszy przez drzwi
    Przy wychodzeniu, wchodzeniu z/do domu każdą próbę przepchnięcia się psa przed właściciela należy ukrócić lekkim uderzeniem drzwiami w psi nos –to go nauczy odpowiedniego zachowania;
  • 6.    Pies nie może domagać się naszej uwagi
    Należy przepędzać go zawsze, gdy wchodzi nam w drogę, gdy próbuje się do nas nieproszony zbliżyć.

 

Tak pokrótce wyglądają założenia teorii dominacji.
I chociaż same poszczególne zasady nie mają w swej naturze jakiś druzgoczących założeń, to ich bezwzględne i bezmyślne stosowanie do każdego zwierzęcia może być problemem i powodem pogłębienia fobii czy agresji. Nie ma nic złego w zasadzie: pies nie śpi w moim łóżku –to nawet higieniczne, ale wychodzenie z założenia, że wtulający się w nas dziesięciotygodniowy szczeniak nas dominuje jest co najmniej śmieszne.

Przyjrzyjmy się więc trzem przypadkom psów –różnych ras, różnie zsocjalizowanych i przejawiających różne problemy. Później zdiagnozuję ich kłopot i pokażę, jakie druzgoczące efekty przyniosłoby wychowywanie ich metodą dominacji.

Przypadek pierwszy:
AZOR jest 9-cio miesięcznym cocker spanielem kradnącym serwetki, skarpety i bieliznę swoich właścicieli. Nie chce oddać ukradzionych rzeczy. Właściciele posiadają go od 8 tygodnia życia.

Przypatrzmy się temu jeszcze szczeniakowi bliżej. Po pierwsze odpowiedni czas na odebranie szczenięcia z gniazda to 10 tydzień po urodzeniu –do tego czasu trwa etap pierwszej i najważniejszej socjalizacji. Azorek zabrany był z hodowli w wieku ośmiu tygodni, co niekoniecznie musiało wpłynąć na jakość jego socjalizacji, jednak prawdopodobnie właściciele nie wykorzystali dwóch najważniejszych tygodni życia psiaka (9 i 10) do intensywnego szkolenia szczenięcia, nakreślania granic i panowania nad jego instynktami. Dziewiąty miesiąc życia to czas, kiedy w psie kończą utrwalać się cechy charakteru i zachowania typowe dla cocker spaniela - rasy myśliwskiej aportującej. Tak więc w naturze tego konkretnego psa leży chwytanie i noszenie zdobyczy, którą wyszkolony pies musi przynieść do przewodnika i oddać. Tu, w konkretnym przypadku, widać naturę myśliwską psa nie poddanego szkoleniu, który nie ma ochoty oddać ‘zdobyczy’ a ucieka z nią. By zaradzić tym kłopotom sugerowałbym szkolenie posłuszeństwa, naukę komend ‘do mnie’, ‘oddaj’, ‘zostaw’ oraz wprowadzanie odwracania uwagi psa od kradzieży np. poprzez wspólną zabawę w aportowanie i poszukiwanie ukrytych ‘skarbów’.

Przypadek drugi:
PUSZEK to dwuletni Akita, który goni koty i nie toleruje sytuacji, kiedy właściciele chcą skłonić go do czegoś. Pies został kupiony w wieku 15 miesięcy z dużej hodowli.

Puszek w rasie akita kupiony w wieku 15 miesięcy z dużej hodowli jest dla właścicieli dość dużym wyzwaniem. Po pierwsze należy zwrócić uwagę, że ten psiak nie jest łatwą rasą –i jak każda akita ma własne zdanie, silny instynkt myśliwski (co tłumaczyłoby pogonie za kotami), bywa agresywny, a do tego jest psem upartym i łatwo nudzącym się, więc odpowiednie szkolenie musi być przeprowadzane bardzo cierpliwie i spokojnie. Akita z natury okazujący agresję wobec innych zwierząt, a także ludzi potrafi odpowiedzieć agresją na ostre szkolenie, na bezpośrednie wpatrywanie się w oczy czy zwykłą zaczepkę.

 

 

Każdy właściciel musi umieć radzić sobie z adekwatnymi dla danej rasy zachowaniami poprzez budowanie relacji i stawianie odpowiednich granic, a co za tym idzie odpowiednio szybkie reakcje.

A tu jest problem, bo skoro pies przebywał w dużej hodowli, to najprawdopodobniej była to hodowla kennelowa, gdzie zwierzęta nie mieszkały razem z ludzką rodziną. I właśnie odkryliśmy źródło wzbudzenia destrukcyjnych zachowań wobec człowieka –przecież przebywając bez ludzi akita bardzo łatwo uwstecznia się w socjalizacji. Pies przebywający w  hodowli kennelowej czasami z racji braku czasu właściciela, pozbawiony jest odpowiedniego dla danej rasy szkolenia, co skutkuje brakiem granic, nieposłuszeństwem i nieporozumieniami we wzajemnych relacjach. 

15 miesięcy w dużej hodowli nie zapewniło psu ani odpowiednich relacji z ludźmi, ani odpowiednich podstaw habituacji, a do tego najprawdopodobniej stracone bezpowrotnie zostały tygodnie, gdy pies jest najchłonniejszy na szkolenie, naukę i wychowanie.

Obawiam się, że w tym przypadku wyciszanie instynktów myśliwskich akity czy zapanowanie nad nimi i nauczenie psa odpowiednich zachowań wobec właściciela nie będzie możliwe bez ogromnego poświęcenia czasu, a także pieniędzy na odpowiednio nadzorowane sesje szkoleniowe –koniecznie z udziałem właściciela –gdzie szkoleniowiec pełni jedynie funkcję instruktora. Ważne jest, by sprawdzić, czy akita jest odpowiednią rasą dla swoich właścicieli i uświadomić im oczekiwania i potrzeby tej właśnie rasy.

Przypadek trzeci:
MISIO jest 4-letnim pudlem miniaturowym. Gryzie wnuki sowich właścicieli i nie pozwala im zbliżyć się do jego miski, wobec dorosłych osób zachowuje się poprawnie i przyjaźnie. Jego właściciele –małżeństwo starszych osób –wzięli psa w wieku 2 lat po śmierci poprzedniego właściciela, ich sąsiada.

Psiak miniaturowy i nastręcza tyle problemów? Przypatrzmy się temu przykładowi. Obecnym właścicielom najprawdopodobniej trudno jest określić czas, kiedy pies został zabrany z hodowli i w jaki sposób był szkolony, z relacji właścicieli możemy jednak wyciągnąć wnioski, że pies nie przeszedł odpowiedniego etapu socjalizacji z człowiekiem –czego obrazem jest atakowanie dzieci, które postrzega jako zagrożenie. Zwyczajnie ich nie zna.
Pomijając odpowiedzialność hodowców, najprawdopodobniej poprzedni właściciel też nie włożył zbyt wiele siły w socjalizację swojego psa i nie przyzwyczajał go do innych ludzi, dzieci, sytuacji, zdarzeń nieznanych psu z domu. (Najprawdopodobniej był osobą samotną i stał się dla swojego psa wszystkim –dlatego pies został adoptowany przez sąsiadów a nie trafił do rodziny, z którą się wychowywał.) Stąd ogromne zaległości w nauce habituacji.
Obrona miski może być wynikiem odkarmienia psa przez człowieka, co dziś owocuje nieumiejętnością radzenia sobie w nowych sytuacjach pełnych frustracji np. wobec dzieci przechodzących koło jedzącego psa.
Pudle to rasa niebywale przywiązująca się do swojego opiekuna, lojalna wobec niego i bardzo źle znosząca rozstania, być może jego zachowanie jest spowodowane odejściem pierwszego pana, nieumiejętnością odnalezienia się w nowym domu.
Zaproponowałbym przede wszystkim naukę budowania relacji z nowym państwem i odczulanie na nowe bodźce: dzieci, przechodzenie koło miski, dotykanie w czasie jedzenia etc.

Mamy więc Azora, Puszka i Misia. Spróbujmy sobie wyobrazić, jak wprowadzamy w ich ‘problemowe życie’ teorię dominacji. Czy przynosi ona efekty? Wg mnie nie, a wręcz może ona pogłębić problem. No chyba, że wystarczy nam zbudowanie dystansu miedzy przewodnikiem a psem i nie zainteresowani jesteśmy żadnym rodzajem głębszej relacji.

Jak już wspomniałem teoria dominacji nie może sprawdzić się w omawianych przeze mnie przypadkach z kilku prostych przyczyn.
Po pierwsze żadna zasada nie może być uniwersalnie stosowana do wszystkich psów rozmaitych ras, gdyż każda grupa FCI, sekcja a nawet rasa ma inne oczekiwania, inne potrzeby i wykazuje inne predyspozycje naturalne (w omawianych przypadkach mamy psa myśliwskiego, psa w typie pierwotnym –zaprzęgowego i pracującego jako obrońca oraz psa do towarzystwa rasy miniaturowej). Należy więc ustalić szkolenie, czy proces wychowania adekwatnie do rasy, z którą pracujemy.
Kiedy do tego dodamy, że nawet w obrębie każdej rasy psy mogą diametralnie się różnić w zależności od stopnia socjalizacji czy pozytywnych bądź negatywnych doświadczeń to zastosowanie zasad dominacji do wszystkich omawianych przypadków jest zwyczajnie niemożliwe i bezsensowne.

Po drugie pies to nie wilk i nawet pomijając bezzasadność teorii dominacji z racji zbyt krótkich i powierzchownych badań, musimy pamiętać, że pies mimo bezsprzecznego pochodzenia od wilka, dziś jest odrębnym gatunkiem i nie powiela w pełni wilczych zwyczajów. Lata ewolucji i wygaszania instynktów zrobiły swoje.

Po trzecie trudno wprowadzać teorię dominacji i być alfą dla swojego psa w jednym stadzie, skoro człowiek i pies to dwa różne gatunki i nie mogą one tworzyć jednego stada, gdzie wszystkich członków obowiązują jedne reguły (np. współżycie tylko najsilniejszego samca z najsilniejszą samicą).

Popatrzmy na nasze psie przykłady i ew. szkody jakie wyrządzić moglibyśmy tym trzem czworonogom dominując ich w ujęciu Fennell.
AZOR –spaniel pozbawiony dobrej relacji z właścicielem, nie wykształciwszy pozytywnego obrazu swojego pana, a do tego stłamszony, nie wybawiony i nie mogący bawić się w ucieczki, pogonie, przeciąganie i polowania (przecież z reguły pies wtedy wygrywa z człowiekiem –więc w myśl teorii dominacji takie zabawy są zakazane) nie będzie mógł żyć zgodnie ze swoimi potrzebami i oczekiwaniami jakie ma w swej naturze pies myśliwski. Stłamszony temperament nie zaowocuje zaufaniem do opiekuna, a przez to pies niechętnie będzie uczył się powracania na wołanie i oddawania ukradzionych przedmiotów. Ignorowanie i izolacja w tym wypadku również nie sprowadzą psa na dobre tory, za to tylko pogłębią problem, ewentualnie spowodują jeszcze większe zagubienie się psa w ludzkim świecie.

PUSZEK wg prawideł teorii dominacji powinien być zdominowany przez człowieka ignorowaniem i brakiem z nim kontaktu –a u akity byłoby to zgubne –zważywszy, że socjalizacja tego psa jest na dość marnym poziomie. Podobnie jak u cocker spaniela brak zabaw odpowiednio przygotowanych dla rasy, zaowocować może tylko większą frustracją.
Należy pamiętać, że psy w typie pierwotnym nie dostawszy tego, co jest dla nich konieczne –np. jedzenia –mogą być agresywne, więc wprowadzenie w tym przypadku teorii dominacji mogłoby skończyć się atakiem psa przypuszczonym na właściciela.

Z kolei MISIO, który z racji swoich predyspozycji, jakie uwypuklone zostały w grupie IX FCI, psa do towarzystwa, już dziś przeżywa frustrację nie mogąc odnaleźć się w nowym domu i budując relacje z nowymi właścicielami i ich rodziną. Gdybyśmy dziś pozbawili go możliwości siedzenia na kolanach, tulenia się na kanapie, głaskania, czy ewentualnego spania z właścicielami w łóżku, moglibyśmy pozbawić go być może jedynej metody do wzrostu jego zaufania wobec człowieka. Podobnie rzecz się ma z zabawą. Celowo pozwoliłbym mu wygrać ‘w zawodach’, by czuł się bezpieczniej i pewniej.
Przy problemie z dziećmi –zwłaszcza w czasie posiłków –gdyby dzieci zaczęły dotykać miski Fudge’a szykując mu posiłek a potem pozorować z niej jedzenie, mogłyby zostać nawet zaatakowane przez pudla. Przecież pies ma mocno zakodowaną w swej naturze obronę jedzenia. O wiele właściwsze byłaby powolna socjalizacja psa z dziećmi, później karmienie z dłoni dzieci aż wreszcie zupełne odczulenie na nieznaną dotychczas sytuację.

Uważam, że w żadnym z tych przypadków nie pomogłoby pierwszeństwo w wychodzeniu przez drzwi czy siadanie wyżej niż pies, zaś na pewno pomocne byłoby szkolenie wzmacniające relacje pies-człowiek, czy uczące zaufania i polegania na przewodniku. Ważne tutaj jest poznanie konkretnego psa, znalezienie dla niego odpowiedniego motywatora, co pozwoli ustalić nam zakres nagród oraz poznanie przeszłości psa i pilnego dostosowania treningu do jego potrzeb. Budując zaufanie osiągniemy więcej niż wprowadzając bezsensowną dyktaturę.

Mariusz Antoszczuk


1.  John Fisher, Okiem psa. Poradnik psiej psychologii, wyd. PWRiL, Warszawa 1994, s. 34.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie