Hodowla psów. Pierwsza ciąża i pierwszy poród

cz. II - Pierwsza ciąża i pierwszy poród

Ciąża

Lawina zdarzeń ruszyła. Gdzieś tam wewnątrz twojej suni zagnieżdżają się i zaczynają rozwijać szczeniaczki. Czasem po kryciu część drogocennego nasienia po prostu z suki wylatuje. Bez paniki. To co miało zostać „użyte" z pewnością zostało w środku suki.

W zasadzie powinien być to czas spokojny ale to pozory, niestety. Najpierw czekasz spokojnie bo przecież nie od razu coś po suce widać. A jeśli już coś widać to humory. Suki różnie znoszą krycie i ciążę. Są takie, że wsiadając po kryciu do samochodu już są w ciąży. Trzeba podsadzić, pomóc wsiąść bo przecież ona w poważnym stanie jest. A są i takie, które zachowują się jakby nic się przed chwilą nie stało.

Zakładając, że krycie było udane, można około czwartego tygodnia po nim udać się na usg. Podczas badania możesz zobaczyć pulsujące punkty i cienie i mieć nadzieję, że wet umie robić usg i rzeczywiście są to szczeniaczki a nie gazy w jelitach przyszłej mamy. Brzuch suni rośnie w oczach. Starasz się jej dogadzać kulinarnie a każde grymaszenie czy brak apetytu wywołuje zaniepokojenie. Jeśli ma apetyt to tylko trzeba uważać aby nie utuczyć suki nadmiernie bo korzystając z okazji będzie pochłaniała wszelkie ilości jedzenia.

Pod koniec ciąży brzuch suni może przybrać dość duże rozmiary. Suka wygląda jakby miała w środku piłkę, chodzi niezgrabnie, nawet siadanie idzie jej kiepsko. Jak przyłożysz rękę do jej brzucha poczujesz ruszające się w środku szczeniaczki a nieraz ich ruchy widać przez skórę brzucha. W samej końcówce ciąży w gruczołach mlecznych pojawia się mleko. Możesz to sprawdzić naciskając lekko sutki. I tu czasem niektórzy się zdziwią. Bo suki mogą mieć różną ilość sutek. Na wszelki wypadek sprawdź i policz. Jak już szczeniaczki się pojawią na świecie będzie wiadomo ile jednorazowo można dostawiać do mamy. Jeśli suka jest z tych bardziej ofutrzonych warto skrócić sierść na brzuchu i w okolicach intymnych. Ułatwi to ewentualne manipulacje przy porodzie a szczeniakom łatwiej będzie dotrzeć do sutków. W czasie ciąży może pojawić się wypływ z narządów rodnych. Wszelkie dywagacje na temat jego koloru i wyglądu mogą być mylące. Wszystko co wypłynie z twojej suni przed dobrze wyliczonym (z marginesami) porodem powinien zobaczyć weterynarz. Suce może zdarzyć się poronienie i lepiej nie lekceważyć podejrzanych objawów. Przy braku doświadczenia lepiej zdać się na fachową pomoc i przebadanie suki.

Pod koniec ciąży, sunia wzorem swoich dzikich przodków, będzie szukała miejsca na gniazdo. Będzie chodziła po różnych kątach i grzebała. Dobrze jest mieć już wtedy przygotowane miejsce gdzie suka będzie się mogła spokojnie oszczenić i opiekować maluchami.

Poród

To wydarzenie z pewnością pozostanie na długo w twojej pamięci. Niestety nawet oczytanie i omawianie z innymi, którzy już tego doświadczyli, nie odda pełni emocji i wrażeń. W Internecie można obejrzeć filmiki z porodów psów co trochę przybliży nam jak wygląda taka akcja. Z pewnością też przyda się ktoś do pomocy, najlepiej aby suka go znała i lubiła. A i też ta osoba powinna mieć mocne nerwy i nie należeć do osób brzydzących się. Oczywistym wydaje się aby towarzyszył nam jakiś zaprzyjaźniony weterynarz. Ale poród trwa kilka godzin albo i dłużej więc raczej lepiej się umówić na kontakt telefoniczny i ewentualną osobistą interwencję bądź przyjazd do jego gabinetu.

Do porodu suki można podejść dwojako. Albo zdać się na sukę, naturę i opatrzność albo czynnie uczestniczyć i pomagać. Jakikolwiek wariant wybierzemy musimy wiedzieć jak wygląda sam początek akcji porodowej i przede wszystkim mieć świadomość czy nasza suka nie należy do ras u których niezbędna jest interwencja chirurgiczna z racji budowy.  

 

 

Przy prawidłowo wyliczonym terminie, na 2-3 dni przed zaplanowanym porodem, możemy mierzyć suce temperaturę. Powinna ona spaść do 37º C na 24 godziny przed porodem. Jednak mogą wystąpić wahania i po okresowym spadku temperatura może wzrastać co jest trochę mylące.

Najważniejszym momentem jest sam początek akcji porodowej. Suka zaczyna się niespokojnie kręcić, szuka miejsca i dobrze gdyby było to przygotowane przez nas a nie w jakimś trudno dostępnym kącie. Możemy zauważyć śluzowatą wydzielinę z dróg rodnych. Jest to rodzaj chroniącego czopu. Ale bywa, że sunia załatwiając się zostawi go gdzieś na dworzu i nie zauważymy tego momentu. W końcu nadchodzi czas skurczy. Tu repertuar zachowań naszej podopiecznej może być naprawdę szeroki. Od tylko zipania i stękania do pojękiwań lub wręcz rozpaczliwego wycia. Przy bardziej spektakularnych zachowaniach trzeba mieć nerwy na wodzy aby nie popadać w panikę. Nasze zdenerwowanie udziela się bowiem suce i zamiast być pomocnym wprowadzamy coraz bardziej nerwową atmosferę.

Zaczynają się rodzić szczeniaczki. Z suni wylatują wody w kolorystyce mało ciekawej. Przy dużych rasach potrafi być tego dużo. Pojawia się pierwszy maluch. Może być w oślizgłym woreczku i można pomóc mu z tego woreczka się wydostać albo zostawić suce, która sama „rozpakuje" swoje maleństwo. Jeśli już zdecydowaliśmy się pomagać obserwujemy sunię czy nie jest zbyt nerwowa i pobudzona. Niedoświadczona może w zbyt zapalczywej troskliwości uszkodzić malucha. Zdarzają się przypadki wpadnięcia suki w rodzaj amoku i zagryzienia szczeniaczków. Jeśli szczeniak trafi już w nasze ręce, odcinamy pod kątem lub przerywamy pępowinę palcami kilka centymetrów od brzuszka. Jedni zalecają podwiązywanie nitką inni zaciskanie pępowiny palcami. Może zdarzyć się krwawienie z pępowiny i wtedy lepiej szybko podwiązać. Następnie osuszamy jego pyszczek i nosek z wód płodowych. Szczeniaczkowi delikatnie przykładamy do pyszczka papierowy ręcznik, trzymamy go w kołysce z dłoni i bardzo delikatnym wahadłowym ruchem góra-dół „wytrzepujemy".  Można użyć bardzo małej gumowej gruszki i nią odessać płyny z noska. Szczeniak powinien ruszać się, oddychać i wydawać z siebie piskliwe dźwięki. Oddajemy wtedy maleństwo suni, która powinna go wylizać wtedy malucha dostawiamy do sutka. Szczeniak powinien sam zassać ale jeśli nie umie to ściskamy delikatnie sutek aż pojawi się parę kropel mleka i wtedy przystawiamy szczeniaczka. Jeśli szczeniak nie rusza się i nie oddycha, odsysamy nosek, „wytrzepujemy" malucha i energicznie ale delikatnie nacieramy miękką szmatką. Możemy delikatnie wdmuchiwać mu powietrze do noska - robimy po prostu sztuczne oddychanie na zmianę z masowaniem. Czasami trwa to chwilę ale bywa skuteczne. Jeżeli szczeniak się nie rusza, ma zupełnie zsiniałe śluzówki może świadczyć to niestety o tym że nie żyje. Lepiej go natychmiast zabrać i nie pokazywać suce.

Przystawienie maluszka do sutka jest bardzo ważne. Nie dość, że maleństwo zasysa swój pierwszy ziemski pokarm a wraz z nim wiele cennych substancji dających odporność to jeszcze stymuluje akcję porodową. Suka powinna się nieco uspokoić a my sprzątamy w porodówce w oczekiwaniu na następnego szczeniaczka. Pojawienie się szczeniaczka, jego wycieranie, ewentualne ważenie i oddanie mamie powinno być przeprowadzone jak najszybciej. Suka bowiem bacznie nas obserwuje i chce mieć swoje dziecko przy sobie. Nie zapominajmy o podaniu jej wody, wody z miodem czy bawarki. Dla niej to wielki wysiłek i przeżycie.

Jeśli suka ma skurcze a nie pojawiają się szczeniaki i zaczyna być mocno zmęczona, niespokojna czy bardzo cierpi jedziemy do przychodni weterynaryjnej. Zdarza się, że pierwsze szczenię zaklinuje się w drogach rodnych bo jest zbyt duże, źle ułożone czy martwe i suka nie może rodzić. Niezbędna jest wówczas fachowa pomoc nawet cesarskie cięcie.

Szczeniaczki mogą się rodzić bez własnego łożyska, rodzi się ono osobno w postaci śliskiego woreczka. Suka będzie chciała zjadać łożyska i choć jest to mało przyjemny widok można jej pozwolić na zjedzenie kilku. Po zjedzeniu zbyt dużej ilości sunia może mieć biegunkę. Jeśli wszystko dobrze się układa szczeniaczki urodzą się w ciągu kilku do kilkunastu godzin. W czasie akcji porodowej trzeba pamiętać, że suka może chcieć wyjść na spacer. Tu potrzebna jest nasza wzmożona czujność. Sunia może w czasie załatwiania potrzeb wyprzeć szczeniaka. Zabieramy więc ze sobą jakiś ręczniczek a w razie ciemności latarkę. Nie puszczamy suki luzem. Po porodzie czyścimy i wycieramy sunię wilgotnymi a potem suchymi ręcznikami. Można wykąpać tylko tył suni aby jej za bardzo nie stresować. Legowisko młodej mamy i jej maluchów powinno być suche i czyste. Jeśli urodzi się duża ilość szczeniaczków (np. więcej niż suka ma sutek) można je rozdzielić na dwie grupki. Jedna jest przy mamie, druga w pojemniku czy koszu dogrzewana termoforami czy zabezpieczoną poduszką elektryczną. Grupki wymieniamy co około 3 godziny. Niektóre suki lubią mieć wszystkie szczeniaki przy sobie. Należy jednak wtedy czuwać aby te mniejsze i słabsze też miały szanse na najedzenie się. Trzeba też uważać aby suka nie przygniotła swoich dzieci.

W czasie całego porodu będziemy mieli kontakt ze śluzem, wodami płodowymi, krwią, możemy mieć przypadki martwych lub zdeformowanych szczeniąt. Musimy być przygotowani na cierpienia naszej suni. Ale przede wszystkim musimy być gotowi na racjonalną ocenę sytuacji czy akcja porodowa rozwija się i przebiega prawidłowo czy musimy zwrócić się o pomoc do weta. Zachowanie spokoju w tak nowej dla nas i dla naszej suni sytuacji może stanowić najpoważniejszy problem. Jeśli chcemy pomagać i uczestniczyć w tym wydarzeniu musimy być dla suki wsparciem a nie źródłem dodatkowego stresu. Nasze zachowanie jest dla suki bardzo ważne. Możemy jej pomóc poprzez masowanie, zachęcanie do parcia, chwalenie po urodzeniu szczeniaka. Wszystko co może ją uspokoić jest mile widziane. Unikajmy w tym czasie radosnych zgromadzeń znajomych, niepokojenia suki hałasami. Jeśli chcemy w pełni przeżyć tak wspaniały moment jak pojawienie się na świecie pierwszych szczeniąt w naszej hodowli przygotujmy się do niego. Bądźmy skupieni i czujni. I spokojni jak tylko się da. I rozważni jak to tylko możliwe. Pierwsze szczeniaczki zostaną na zawsze w naszej pamięci a ich pojawienie się na świecie stanie się bezcennym doświadczeniem. A teraz przyjdzie pora na krótki odpoczynek i zacznie się kolejny etap, odchowanie szczeniaczków. Czas wielu radości i nadziei ale i zmęczenia i niepokoju.

Agnieszka Mordwa
Wortal PSY24.PL

hodowla seterów szkockich „Klan Basów"

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie