Skręt żołądka u psa - na podstawie własnych doświadczeń

To dosyć odległe czasy, ale przeżyłyśmy to naprawdę i zawsze wspominam ten okres jako najbardziej stresujące ½ roku …
To, że rasa którą hodowałam jest narażona na skręty było wiadome. Nie przypuszczałam, ze dotknie nas to tak nagle i tak strasznie. Zdarzyło się, że pół godziny po nakarmieniu psów odwiedzili nas znajomi z dziećmi. Małe mieszkanie w bloku zapewniało wprawdzie odizolowanie psów, lecz nie tłumiło dźwięków - nowych i nieznanych. Zauważyłam zaniepokojenie naszej bloodhoundki Pandy, która miast położyć się jak to zwykle czyniła po posiłku, rozpoczęła "marsze" po mieszkaniu.

Potem zaczęły się charakterystyczne wymioty spienioną śliną i z przerażeniem zaobserwowałam powiększający się brzuch. Telefon do specjalisty tej rasy lek.wet.p.Bogny Patrzykont nie pozostawiał wątpliwości i 5` później byliśmy już w drodze do Poznania, a p.Patrzykont jechała w tym samym czasie na Grunwaldzką żeby miejsce gdzie miała odbyć się operacja -czekało. Nigdy nie zapomnę tej strasznej drogi, która wydawała się wiecznością, a trwała 25 min. Wymioty (a raczej próba zwymiotowania). głuche stękanie i wielkie cierpienie. Gdy znalazła się na stole operacyjnym wydawało nam się, że teraz wszystko będzie dobrze. Jakże myliliśmy się...

(Lecznica do której pojechaliśmy była najlepszym i jedynym w mieście wojewódzkim punktem weterynaryjnym. To były inne czasy i było to wiele lat temu.) Mimo kroplówek, nocnego czuwania i robienia rzeczy niemożliwych - stan operowanej nie polepszał się. Mało tego ze zszytego cięcia pooperacyjnego zaczęło "coś" białego wystawać. Wyglądało to na tkankę tłuszczową, a okazało się być SIECIĄ która jest bardzo unerwiona. Była Wigilia a my w tydzień po operacji jechaliśmy z wciąż cierpiącym psem do "Lecznicy". Trafiliśmy tym razem na osobę mającą pojęcie o weterynarii i Panda była znowu operowana. Okazało się, że poprzedni operujący wprawdzie rozciął, opróżnił i odkręcił żołądek, ale zszywając po operacji powłoki brzuszne - ZSZYŁ WSZYSTKO "NA OKRĘTKĘ" a nie warstwami. Pandę udało sie uratować, a my juz nigdy nie pojechaliśmy z naszymi zwierzętami w tamte strony.

Rehabilitacja była bardzo trudna, a pierwsze nieśmiałe karmienie kleikami oczekiwanie ze strachem na pierwszy stolec (czy nie będzie w nim "żywej" krwi) do dzisiaj wspominam jako wielki stres. Myślę, że gdybyśmy obydwoje z mężem nie pracowali w szpitalu, gdybyśmy nie mieli dostępu do specyfików medycznych dostępnych tylko w lecznictwie zamkniętym - wszelkie czynności (którym w tamtym czasie oddaliśmy się) nie zakończyłyby sie sukcesem... Być może opisuję to nazbyt szczegółowo i pewno powinnam opisać suche fakty - ale i teraz to wszystko tkwi we mnie, chociaż wolałabym może zapomnieć...

Potem było 1/2 roku spokoju. Panda pięknie przybierała na wadze, a my robiliśmy wszystko żeby jej życie było spokojne i bez stresów.
Zaczęło sie nagle o 9:00 rano i znowu przerażona jechałam do Poznania (tym razem do powstałej prywatnej kliniki). Po podaniu narkozy wprowadzono przez przełyk do żołądka sondę (cieniutką, cielęcą) i już wiedzieliśmy, że wpust żołądka jest drożny. Lekarze bali sie operować i chcieli najpierw spróbować innej metody. Jazda do domu z wyraźnie odprężoną Pandą, a w kieszeni pożyczona od życzliwych lekarzy - sonda. Dwie godziny później sami sondujemy bo gazy zaczynają sie znowu gromadzić. Jazda do kliniki - operacja - szybka rehabilitacja i powrót do zdrowia, zupełnie inaczej niż za pierwszym razem.

Piszę lakonicznie, ale przeżycia i walka były udziałem nas wszystkich…
I znowu po pół roku to samo... Tym razem decyzja jest jedna: usunięcie połowy żołądka i przyszycie go do kresy białej, aby uniemożliwić rotację. I to była słuszna decyzja!

Panda po operacji żyła w znakomitej kondycji jeszcze 8 lat, była jednym z nielicznych psów tej rasy, którym nie tylko udało sie przeżyć tak ciężką operację ( w jej przypadku niejedną w przeciągu 1/2roku), ale i dożyć bardzo sędziwego wieku...

Cierpienie psa w trakcie skrętu żołądka jest ogromne i wolałabym nigdy nie mieć takich doświadczeń. Skoro jednak przeżyłam to, napiszę co (moim zdaniem) należy robić aby zmniejszyć możliwość wystąpienia tej strasznej dolegliwości.

1. Godzinę przed jedzeniem i przynajmniej godzinę po - pies musi mieć ograniczony ruch (bieg, skoki, chodzenie po schodach, zeskoki z mebli), ponadto miejsce gdzie po zjedzeniu przebywa powinno sprzyjać wypoczynkowi i odprężeniu.
2. Serwowanie 1x dziennie obfitych posiłków (tym samym nadmierne obciążanie żołądka) jest na pewno niewskazane
3. Przy zmianie diety zawsze obserwuję reakcję i zachowanie moich psów - wtedy już na pewno zawsze chcę być po ich posiłku w domu, żeby móc zareagować...

Czasem jednak 1/2 godziny to czas zbyt długi na ulżenie cierpieniu i uratowanie życia. I chociaż teraz to już inne czasy i praktyka weterynaryjna mniej opiera sie na doświadczeniach a więcej na wiedzy, to i tak znam wiele przypadków gdzie lekarz "leczy?" psa ze skrętem żołądka - na wzdęcia...Katarzyna Janecka
http://galgo.pl/

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie