Pies na luźnej smyczy

O tym jak nauczyć psa chodzenia przy nodze już pisałem. Dzisiaj chcę Państwu zwrócić uwagę na inne sprawy związane z „luzowaniem” smyczy. Psy są zwierzętami socjalnymi. Do prawidłowego rozwoju potrzebują nie tylko kontaktu  z ludźmi, ale też z przedstawicielami swojego gatunku. Początkowo kontakt ten ogranicza się do relacji z matką i rodzeństwem. Później szczeniak generalizuje pojęcie psa i uznaje za przedstawicieli swojego gatunku również psy różniące się wyglądem od tych, które poznał w okresie szczenięcym. Taka socjalizacja wewnątrzgatunkowa nie odbywa się poprzez pokazywanie psu zdjęć z atlasu psów, ale na umożliwianiu mu kontaktów z jak największą grupą różnych, przyjaźnie nastawionych pobratymców. Jeśli się tego nie zrobi to relacje pomiędzy różnie wyglądającymi psami mogą się przekształcić w relacje takie jak pomiędzy drapieżnikiem i jego ofiarą. Innymi słowy psy powinny się poznawać.

Na wczesnym etapie życia, matka uczy szczeniaki przyjmowania uległych póz, które mają na celu wyciszenie agresji ze strony innego psa. Jest to tzw. sygnał zatrzymania. Suka wybiera szczeniaka  i przypłaszcza go pyskiem do ziemi, jedynym sposobem na odzyskanie wolności ruchu jest przyjęcie przez szczenię uległej, grzbietowej pozycji i pozostanie w niej przez chwilę, gdy dotyk matki ustanie. Suki niektórych ras o podwyższonym progu bólu (np., Labrador albo Bullterrier), nie  uczą tego sygnału wystarczająco skutecznie, dlatego ich szczeniaki nie zawsze potem wiedzą jak się zachować w kontakcie z psem dominującym, czy agresywnym a brak umiejętności poddawania się prowadzi do eskalacji agresji i poważnych obrażeń podczas konfrontacji z silniejszym osobnikiem.

Wielu właścicieli psów dodatkowo generuje u swoich podopiecznych bądź lęk przed innymi psami, bądź reakcje agresywne w stosunku do nich. Najczęstsze błędy to natychmiastowe naprężanie smyczy lub branie psa na ręce na widok innego psa w obawie przed agresją z jego strony. Pies natychmiastowo wykrywa emocje swojego właściciela i uczy się, że pojawienie się innego psa powoduje napięcie u człowieka. Z biegiem czasu kojarzy obecność innego psa z lękiem, a od lęku do agresji droga jest krótka. Poza tym pies na naprężonej smyczy wydaje się większy, bo smycz unosi mu szyję i głowę oraz napręża tułów. Inny pies interpretuje taką postawę jako zaproszenie do konfrontacji. Jeśli wtedy zaatakuje, to właściciel dostaje potwierdzenie swojego lęku przed umożliwieniem psu kontaktów socjalnych i sytuacja staje się coraz gorsza (efekt samospełniającej się przepowiedni w stylu „A nie mówiłem?”). Z tego też powodu, wiele psów trzymanych na smyczy zachowuje się o wiele bardziej agresywnie w kontaktach z innymi psami niż, gdy są spuszczone i mają szansę na dokonanie rytuałów powitalnych (podejście łukiem do innego psa bez wpatrywania się mu w oczy i obwąchanie okolic odbytu). Pies brany na ręce, fizycznie znajduje się wysoko, a więc w pozycji dominującej nad psem spotkanym. Ponadto jest on często dotykany po bokach ciała (strefy nagrody) i uspokajany jak dziecko. Ten drugi pies na ogół okazuje zainteresowanie psem trzymanym na rękach. Stojąc na tylnych łapach stara się powąchać tego u góry. Wtedy znowu zdenerwowanie właściciela „górnego” psa utwierdza go w przekonaniu, że innych psów należy się bać i najlepiej jest zrobić coś co je odstraszy, bo to oznacza odzyskanie spokoju. Na reakcję psa zawsze wpływa nastawienie emocjonalne i reakcja ze strony jego właściciela. Podczas „mijanek” z innymi psami należy więc zachować spokój i poluzować smycz.

Można też wprowadzić dobrą atmosferę zachęcającą do kontaktu z innym psem poprzez mówienie do własnego wysokim i pogodnym tonem. Jeśli mamy wątpliwości co do zamiarów obcego psa względem naszego, lepiej jest odwrócić uwagę własnego psa i zmienić „kurs” niż doprowadzić do konfrontacji.

Pies dobrze wyhodowany, wybrany, socjalizowany i wyszkolony to pies o wiele tańszy niż ten, który musi przejść proces resocjalizacji wewnątrzgatunkowej (na ogół długi i żmudny).

Zawsze łatwiej jest bowiem kształtować nawyki niż zmieniać te zaistniałe. Dotyczy to tak samo ludzi jak i psów. Poza tym widok bawiących się radośnie psów, które rozumieją zasady gry należy do przyjemnych „poprawiaczy nastroju”, warto się jest więc postarać, by widzieć to często
z udziałem własnego psa.

Marcin Werzba
WORTAL PSY24.PL

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie