(Nie) mów mi jeszcze

O boskie przywołanie.

 

Ostatnio wpadł w moje „ręce" dzięki magicznemu youtoube za pośrednictwem jeszcze magiczniejszego facebooka skecz kabaretu Mumio „Zawołania psów". Obserwacja, jaką uskutecznili twórcy tego skeczu rzuciła mnie na kolana. Otóż przedstawiono tam 3 różne sylwetki właścicieli psów. Pierwszy jest Amor. Właściciel Amora przywołuje go: „Amor! Amor! Co ja mówię?", pies przecież doskonale rozumie, co jego pan może mieć w tej chwili na myśli. Polecenie powyższe - o ile w ogóle można je tak sklasyfikować, jest wydawane dosyć nieznoszącym sprzeciwu tonem.  Czy aby skutecznie? Kolejna postać, to opiekun Vicky. Wyrzuca on z siebie w dosyć mało energetyczny sposób - „Vicky! Vickuś! Vicky! Fuj! Fuj!". Czy miał szansę przywołać psa zwłaszcza, jeśli ten właśnie wcina przepyszny, choć nieco już zepsuty obiad sąsiada pod śmietnikiem. Trzecia postać, to opiekun Kropci. W eterze unosi się bardzo radosny monolog: „Kropcia! Kropka! Kropunia! Co pańcia, co pańcia robi? Co pańcia pańci robi Kropci? Co Kropcia?". Przecudne! Gdy oglądam ostatnią część o Kropci widzę ¾ opiekunów psów. Kropcie, Kropeńki, Kropeniusie i inne psiaki są przez swoich właścicieli zalewane potokiem słów.

Czuję, widzę, słyszę...

Opowiadamy im o wszystkim. O tym, że jest brzydka pogoda i pewnie zmarzł/zmarzła, o tym, że są brzydkie, bo napsociły, o tym, że zaraz przyjdzie „pańciorek" i wyjdzie z nią/z nim na spacerek a także o tym, że idzie piesek z naprzeciwka, to się Kropuńcia zaraz pobawi.

Pies widzi, więc zobaczy „kolegę" wspólnych zabaw. Pies słyszy, więc usłyszy Pańciorka wchodzącego do domu. Pies już narozrabiał, więc za późno na tłumaczenie, jaki jest nie dobry. Pies odczuwa ciepło i zimno a także padający nań śnieg czy deszcz. Czy aby te informacje są naszemu psu potrzebne, czy nie wzbudzamy w nim w ten sposób dodatkowych podniet czy nie dajemy powodów do niepokoju?

Kara czy nagroda?

Czy w sytuacji, w której chcemy ukarać psa za złe zachowanie nie nagradzamy go przypadkiem słowem? Przytoczę konkretną sytuację. Wchodzisz do domu a piesek radośnie merdając ogonkiem przybija Cię swoją posturą (bernardyn) do drzwi. Krzyczysz głośno „Zostaw! Nie skacz! Nie wolno! Zejdź!" i odtrącasz psa ręką lub próbujesz posadzić go, wielokrotnie powtarzając polecenie „siad!". Wszystko na próżno. Pies jak skakał tak skacze. Jedyne, co się zmieniło, to to, że musisz ścigać po mieszkaniu uciekające pomarańcze i bułki z rozdartych siatek.  A teraz zastanów się, czego chce od Ciebie pies, gdy wchodzisz do domu po pracy. Tak, dobrze myślisz! Chce kontaktu z Tobą. Czy w takim razie krzycząc do psa, odtrącając go ręką, czy też wydając mu wielokrotnie polecenia nie nagradzasz go przypadkiem za nieprawidłowe zachowanie? Co więc w takim razie będzie dla psa karą za złe zachowanie? Prawidłowa odpowiedź brzmi - brak kontaktu. Ignorowanie psa, czyli brak kontaktu wzrokowego, cielesnego i słownego. Zawsze zastanów się, co dla psa stanowi w danej sytuacji karę a co nagrodę.

„Nie gadaj tyle, bo Cię zjedzą motyle..."

Warto rozmawiać - tak brzmiał tytuł jednego z programów telewizyjnych. Owszem, warto ale z ludźmi. To właśnie człowiek, jako główną drogę komunikacji przyjął rozmowę. My ludzie mamy tendencje do ekspansji, podejmujemy próby władania wszystkim w koło i układania na własny sposób. Mamy w swojej naturze małą tolerancję dla odrębności komunikacji innych istot żywych. Trudno nam zrozumieć, że im więcej rozmawiamy z naszym psem tym mniej będzie nas słuchał. Pies z natury nie jest zainteresowany długimi wywodami. Z osobnikami swojego gatunku komunikuje się w sposób prosty i krótki. Nawet konflikty rozwiązuje szybko i bez zbędnych dyskusji, dlaczego więc dla nas ludzi miałby czynić wyjątek?

Kasia  - www.canac.pl

WORTAL PSY24.PL

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie