Człowiek – Pies – Temida

W końcu 2013 roku znowelizowano w Polsce prawo (Kodeks Wykroczeń). Rozróżnienie wykroczenia i przestępstwa kwalifikuje się wg wartości zawłaszczonej rzeczy. Kwota rozróżnienia to 25% płacy minimalnej. W 2014 roku płaca minimalna wynosiła 1680 zł, co pozwalało ukraść - nie będąc jednocześnie przestępcą - 420 zł. Od 2015 roku wynagrodzenie minimalne było wyższe o 70 zł, stąd wzrost "kwoty wolnej od przestępstwa" do 437,5 zł.

Tym samym, dopiero od tej kwoty można mówić o kradzieży. W obecnym stanie prawnym, kradzież lub przywłaszczenie cudzej rzeczy ruchomej, której wartość nie przekracza 437,5 złotych jest wykroczeniem i penalizowana jest przez kodeks wykroczeń. Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że ma to przełożenie na sytuację związaną z psami. W naszym Kraju namnożyło się wiele organizacji, fundacji, stowarzyszeń itp. działających dla dobra zwierząt, w tym psów. Niektóre z nich ograniczają się do działania na rzecz wybranych ras psów. Można uznać to jako rodzaj specjalizacji.

Zawężenie pola aktywności może stanowić wzrost skuteczności działania. Ludzie tworzący wspomniane struktury to najczęściej miłośnicy, entuzjaści określonych ras psów. Ich starania niesienia pomocy zabłąkanym, zagubionym zwierzętom są najczęściej skuteczne. Sobie znanymi metodami, z użyciem internetu, znajdują dla psów domy zastępcze, domy tymczasowe, a także nowych, stałych opiekunów. I bardzo dobrze.

Mam jednak pewną wątpliwość. Czy działania na rzecz dobra psa nie tracą z pola widzenia dobra człowieka, właściciela zwierzęcia, w domu którego zabłąkany pies przebywał poprzednio wiele lat? Miałem możność obserwowania przebiegu spraw, których epilog rozgrywał się na wokandzie sądowej, ew. sprowadzał się do prokuratorskiego dochodzenia. Sprawę uruchamiali właściciele zwierzęcia, które zostało zarekwirowane. Albo samo zabłąkało się, zawieruszyło, nie było w stanie odnaleźć własnego domu i trafiało do fundacji zajmującej się rasą „x”. Siłę sprawczą pierwszej sytuacji stanowi najczęściej utrzymywanie psa w rażąco niewłaściwych warunkach. Donos przypadkowego obserwatora uruchamia procedurę odebrania zwierzęcia. Bywa jednak, że pies zabłąka się w drodze własnej inicjatywy, zwłaszcza kiedy instynkt zachowania gatunku całkowicie nad nim zapanuje… Wielodniowe włóczenie się, ucieczka niejednokrotnie prowadzi do zabłąkania, zagubienia w nieznanej okolicy. Kiedy znajdzie się w takiej sytuacji kundelek, dobrze jeżeli trafi do schroniska. Natomiast egzemplarze w typie określonej rasy psów niejednokrotnie trafiają pod opiekę fundacji, której przewodnim motywem działania jest ratowanie przedstawicieli tej i tylko tej rasy. Kynologia jako psa rasowego uznaje wyłącznie egzemplarze o udokumentowanym pochodzeniu. Pies przypominający wyglądem przedstawiciela danej rasy, ale bez potwierdzającej dokumentacji kynologicznej jest jedynie czworonogiem rasopodobnym, w typie rasy itp. Charakterystyka eksterieru wystarcza jednak wspomnianym fundacjom ażeby zająć się czworonogiem.

Często zdarza się, że zrozpaczeni właściciele zarekwirowanego ew. zagubionego psa rasopodobnego ustalają jego miejsce pobytu, przetrzymującą zwierzę fundację, ew. nowy dom. Od momentu zawieruszenia się psa mogły minąć miesiące, jeżeli nie lata. Nowy właściciel zdążył się przyzwyczaić, pokochać psiaka. Dba o niego. Następuje odmowa zwrotu zwierzęcia, jako przedmiotu zaniedbania, wadliwej poprzednio opieki, dozoru itp. itd. Zaczyna się mozolny proces odzyskiwania zguby. Determinacja najczęściej jest ogromna bo ukochane zwierzę to jest coś bezcennego. Jednak prawo nie może kierować się emocjami. Okoliczności zdarzenia (prokuratura) sąd musi poddać starannej analizie. O kwalifikacji czynu przejęcia psa decyduje jego wartość. Tu dochodzimy do wyżej przytoczonych liczb. Czy zachodzi przypadek wykroczenia czy też przestępstwa? Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt wskazuje (p. 2.): W sprawach nieuregulowanych w ustawie do zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy.

Kiedy fundacja, ew. nowy posiadacz psa nie chcą oddać zwierzęcia poprzedniemu właścicielowi, sprawa trafia do prokuratury lub do sądu. Następuje konieczność oszacowania wartości zwierzęcia, przedmiotu konfliktu. Z punktu widzenia kynologii, rosopodobny pies nie przedstawia żadnej wartości. Ale w opisanych okolicznościach chodzi o „rzecz”, „towar”, psa, który stanowi przedmiot zainteresowania kilku stron (poprzedni właściciel, fundacja „X”, nowy właściciel). Przyjęcie uzasadnionego poziomu wartości raso podobnego psa nie jest sprawą prostą. Ale konieczną ze względu na procedury i kwalifikację prawną. Muszą być wzięte pod uwagę wszelkie motywy upoważniające do przyjęcia określonej sumy oszacowania. Wiek psa. Wygląd, jego kondycja fizyczna. Zdrowie. W okolicznościach braku rynku handlu psami raso podobnymi nie można mówić o cenie umownej, która stanowiłaby wyznacznik wartości, a przynajmniej rząd wielkości tejże. Pies raso podobny generuje koszty, a nie dochód. Trudno doszukiwać się jego wartości jako pochodnej profitów innych niż duchowe… Zwłaszcza w okolicznościach koniecznych wydatków na utrzymanie psa, szczepienia, leczenie itp. Uczucia właściciela, emocjonalnie przyjmowana „bezcenność” zwierzęcia niestety nie mieści się w kategoriach ekonomii, a także prawa. Dura lex, sed lex. Brutalizacja problemu związków uczuciowych właściciela z psem i uproszczona kwalifikacja wg właściwości rzeczy – towaru, stanowi daleko posunięte uproszczenie. Dlatego dobrze by było ażeby nie prawo rozstrzygało w sferze subtelnych, uczuciowych relacji pomiędzy właścicielem czworonoga, dobroczynną fundacją, a psem.

Można mieć jedynie nadzieję, że fundacje kierujące się w swojej działalności ideą dobra psa, nie będą stwarzały sytuacji krzywdzenia ludzi. Nie wolno bowiem zapominać – uczucia są po obydwu końcach smyczy…

Zdarza się, że zabłąkany pies był przyjacielem, powiernikiem starego człowieka. Strata zwierzęcia nosi znamiona wydarzenia tragicznego. W takich okolicznościach rolą fundacji, która zaopiekowała się psem, powinna być pomoc, a nie pozbawianie starego człowieka być może jedynej radości.

Temat jest trudny. Tym bardziej należy podchodzić do niego z wielką ostrożnością.

 

Jan Borzymowski

 

 

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie