Jeśli nie potrafimy sprawić, że łańcuchy znikną – zróbmy wszystko aby były jak najlżejsze...

Serce na łańcuchu

Ile znaczeń ma słowo „łańcuch”?

Wiele, bardzo wiele. Od całkiem negatywnego oznaczającego niewolę, uwięzienie, przymus, zależność czy znęcanie poprzez symbol związku, powiązania, porozumienia, trwałości do symbolizowania majestatu, odpowiedzialności, obowiązku czy siły.Serce na łańcuchu nie jest tym samym co serduszko na łańcuszku. Pierwsze będzie oznaczało zniewolenie a drugie może być miłym podarunkiem dla kogoś bliskiego.

Czy serce na łańcuchu może mieć coś wspólnego z psem? Ma i to dużo. Tyle, ile takich psich serc uwiązanych jest na swoich łańcuchach w warunkach, których nie życzylibyśmy najgorszemu wrogowi. A przecież pies jest ponoć przyjacielem człowieka... i tego przyjaciela człowiek wziął na łańcuch. Owszem łańcuch łańcuchowi nierówny i nad tym warto się zastanowić.

Życie psa na łańcuchu, niekoniecznie wiejskiego, jest takie jak człowiek – jego opiekun mu zapewni. Z pragmatycznego punktu widzenia łańcuch jest odpowiedni do utrzymania dużego, silnego psa, który ma odstraszać swoim wyglądem potencjalnych intruzów. Zawsze gdzieś tam w głowie świta takiemu nachodzącemu, że łańcuch może się zerwać a pies biega szybciej niż on. Jednak ten łańcuch powinien być dobrany do psa i jego wielkości a nie przechodzić w spadku z dużego psa na małego pieska. Waga łańcucha i jego długość powinna odpowiednia dla każdego psa. Przy takich jak dziś możliwościach i ofertach łańcuchowych w sklepach można się troszkę wysilić i kupić w miarę lekki i wytrzymały łańcuch a nie używać starego, zardzewiałego pamiętającego czasy wynalezienia żelaza.

Zupełną zgrozą jest traktowanie końca łańcucha jako „obroży”. Taka uniwersalna .... A że się wrasta w szyję... Przecież pies ma sierść... A że łańcuch ją wytrze i zrobi krwawe rany... Z daleka nie widać... Porządna skórzana obroża nie jest jakimś cudem techniki i wynalazczości. Można ją kupić w każdym sklepie z artykułami dla zwierząt. Aaa... nie ma takiego sklepu w pobliżu? A jak się jedzie „do miasta”, czy do „cywilizacji”, czy na targ... można kupić, trzeba chcieć tylko.

Na drugim końcu łańcucha powinna być buda bądź schronienie. Powinna i jest to bezdyskusyjne. Opowieści, jak to dzielnie psisko śpi na gołej ziemi i żyje, można włożyć w opowieści traperskie z Dzikiego Zachodu lub dalekiej Syberii. Owszem są psy przystosowane do tego, ich gęsta sierść i podszerstek pozwalają na takie sporty ekstremalne. Ale łańcuchowiec nie ma się gdzie schować gdy przyjdzie ulewa. Przemaka i marźnie. I nie jest wtedy dzielnym, starym psiskiem ale trzęsącym się, cierpiącym stworzeniem.

Obok zestawu „łańcuch z budą” jest jeszcze coś o czym wielu zapomina bądź nie jest świadomym ważności tego „czegoś”. A to tylko zwykła miska z wodą. Nic skomplikowanego i wymyślnego. Jeśli zaczynasz dzień od kubka kawy bądź herbaty to niech przemknie przez głowę myśl, że inni też mogą być spragnieni. Jak upał i skwar nie do wytrzymania idziesz po zimne napoje i to już jest wyczyn nieziemski. A ten na łańcuchu gdzie ma pójść? Jak ma się upomnieć o to co jest zupełnie niezbędne do życia dla wszystkich istot na Ziemi? (oprócz zupełnie skrajnych przykładów a pies do nich nie należy). Bez jedzenia można jakoś przetrzymać kilka dni... bez wody umrze każdy i nie będzie to miła śmierć. To uszkodzenia wieloorganowe, ból i cierpienie i śmierć w męczarniach.

No i warto by było gdyby w drugiej misce było też jedzenie...

Moim zdaniem to są podstawy dobrego życia psa na łańcuchu. A gdyby się rozmarzyć...

Łańcuch jest często nie tylko więzią. Bo gdy właściciele boją się własnego psa to dla nich jest to jakiś gwarant bezpieczeństwa. Pies od młodości uwiązany, bez kontaktów z człowiekiem, (oprócz podstawianej miski) głupieje i dziczeje. Miota się na łańcuchu i faktycznie stanowi zagrożenie. A gdyby tak odpinać łańcuch od początku, pozwalać na socjalizację z ludźmi, uczyć chociażby podawania łapy... poświęcić trochę swojego cennego czasu? Czy taki miotający się na łańcuchu pies jest lepszym stróżem? Kogo ma wystraszać? Wszystkich z właścicielami włącznie?

A może kojec z budą i wybiegiem? Nie klatunia z wciśniętym tam psem ale rozsądnie zaplanowana przestrzeń. Możliwość ruchu i schronienia się. A szczeka się tak samo groźnie jak na łańcuchu.

Co by nie wymyślać wnioski są takie same: ludzkie podejście do stworzenia, które jest od nas zależne, traktowanie go z minimum szacunku, zapewnienie mu podstawowych warunków do życia i to nie od święta ale na co dzień.

Łańcuch to służba... inne psy będące na służbie są traktowane z uwagą i szacunkiem za ich pracę. Psy policyjne, poszukiwawcze, do dogoterapii i inne specjalnie szkolone. Ich pojawienie się wzbudza emocje. Są podziwiane, ich się obawia, są wyróżniane w mediach, przyznaje im się medale za bohaterstwo, stawia pomniki za wierność człowiekowi. Które są ważniejsze? Czy ten co znalazł pod gruzami dziecko czy ten który innemu dziecku pomaga uczyć się chodzić, mówić, kontaktować ze światem? Czy ten co wytropił złoczyńcę a może ten co w psim zaprzęgu dowozi ludziom żywność i leki?

Każda ich praca jest wyjątkowo ważna i godna podziwu. A czy ten na łańcuchu nie jest jednym z nich? Nie jest szkolony wprawdzie i nie poświęcił mu nikt czasu na odpowiedni rozwój. To los go rzucił w jakieś okoliczności a człowiek uznał, że łańcuch będzie jego przeznaczeniem. Pracuje więc dla swojego człowieka 24 godziny na dobę przez całe swoje życie. I często, z winy tego człowieka, na tym łańcuchu umiera. Czy jego oddanie, czujność, znoszenie wszelkich niewygód są mniej warte szacunku i zastanowienia się nad jego losem i warunkami w jakich przyszło mu żyć? Często traktowany jak sprzęt podwórkowy i przedmiot. Odmawia mu się uczuć i odczuć tak zwykłych i powszednich dla ludzi jak głód, pragnienie, ból czy strach. A pod tym względem niczym się nie różni od nas. Owszem nie wymyślił koła i nie umie rozpalić ognia ale to nie powód aby nie czuł. I myśli też... po swojemu.

Tak niewiele trzeba, a tak wiele zarazem, aby życie na łańcuchu nie było niewolą, znęcaniem i cierpieniem a stało się godną służbą i pracą należycie docenianą. Aby ten łańcuch nie był okowami niosącymi ból i śmierć a był jedynie przedmiotem za pomocą którego pies ma czasowo ograniczaną swobodę.

Serce na łańcuchu nie musi być istotą wzbudzającą litość, której prędzej życzymy odejścia niż takiego losu...

Serce na łańcuchu oddając nam swoje psie serce i życie godne jest naszej troski i opieki. Miski z wodą, budy, niezbyt ciążącej uwięzi. I przede wszystkim kontaktu z nami. Ręki, która pogłaszcze i potarmosi futro. Głosu i słów tylko dla niego. Czasu na okazanie psiej radości i oddania. Tak niewiele trzeba, a tak wiele zarazem...

I jeszcze na koniec ostatnia prośba... Gdy ten łańcuchowy pies dożyje starości lub zachoruje śmiertelnie uśpij go. Nie zostawiaj go w cierpieniu i niedołęstwie. Nie odwracaj wzroku i nie udawaj, że nie widzisz jego bólu. To najlepsze co możesz zrobić dla niego. Przecież ponoć pies jest przyjacielem... a kto chciałby aby przyjaciel umierał opuszczony i samotny.

Szanujmy psią pracę. Czy to na sużbie straży pożarnej, przy zaganianiu owiec czy na zajęciach z chorymi ludźmi. Czy w czasie pilnowania naszego dobytku. Każda jest ważna i nie podlega licytacji. Człowiek jest odpowiedzialny za tych „pracowników” a odpowiedzialność nie boli. Może trzeba się jej czasem nauczyć lub dostrzec jej potrzebę. Może także nieść ze sobą radość z obcowania z takimi wspaniałymi zwierzętami jakimi są psy... a niewątpliwie tak jest.

Agnieszka Mordwa
WORTAL PSY24.PL

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie